Dzieci z Hamamatsu, Ka Mochi
Trochę się naszukałam tej książki, nie udało mi się jeszcze jej kupić — w księgarniach jest niedostępna, nakład wyczerpany, ceny na aukcjach niebotycznie wysokie. Może będzie drugie wydanie?
Dla dzieci, które są ciekawe opowieści i dorosłych, interesujących się Japonią - „Dzieci z Hamamatsu” pozycja zdecydowanie warta uwagi. Oryginalne ilustracje autorki i opracowanie graficzne książki sprawiają, że chce się ją mieć na półce.
Dla dzieci, które są ciekawe opowieści i dorosłych, interesujących się Japonią - „Dzieci z Hamamatsu” pozycja zdecydowanie warta uwagi. Oryginalne ilustracje autorki i opracowanie graficzne książki sprawiają, że chce się ją mieć na półce.
Dziewięcioletnia Laura, uczennica trzeciej klasy szkoły podstawowej Hirosawa na wyspie Honsiu, jest naszą przewodniczką. Z nią trafiamy do przedszkola (w swojej opowieści cofa się do początku pobytu w Japonii). Rora, czasem też Raura - tak mówią na nią Japończycy, bo literka L myli im się z R - przyleciała tu z Polski trzy lata wcześniej (tatanek dostał tu pracę) i dzieli się wrażeniami z pobytu w Japonii. Z nią poznajemy Miyu i braci bliźniaków Zen i Uso, a także ich bliskich - jesteśmy obserwatorami rozwijającej się przyjaźni dzieci z Hamamatsu.
To patrzenie na obcy i odległy, także kulturowo kraj oczami dziecka. Bez zbytnich zaskoczeń, z otwartością i ciekawością. Nie oglądamy Japonii okiem turystów, tylko ludzi, którzy wtapiają się w nową kulturę. Więc jest szukanie mieszkania, nowa szkoła, kuchnia i codzienność. Osadzanie się w nowym miejscu, pośród obcych ludzi.
Gadająca wanna, przedszkolne autobusy z oczami i uszami kotów, domowe robienie ciasta mochi (w kuchni czasem przyda się i młot), wizyty w łaźni, architektura i wystrój domów... Duchy i demony. Długo można wymieniać. Różnice i zaskoczenia, dezaprobata zamieniająca się w zachwyt, fascynująca odmienność. Festiwale, tradycje i jedzenie, jedzenie, jedzenie! Czytając tę książkę, ma się ochotę skosztować tych wszystkich dań, o których opowiada Rora — dziwnych, orientalnych, obcych nam, które po pierwszym szokującym dziecko wrażeniu okazują się nie takie złe, ba — okazuje się całkiem najlepsze na świecie!
Bardzo przyjemnie poznaje się święta i zwyczaje oglądane oczami dziecka. Japońskie witanie wiosny, czyli setsubun z wizytą w świątyni, gdzie mnisi rzucają czekoladkami w tłum, a ludzie łapią je, bo od ilości złapanych łakoci zależy, jak dużo szczęścia będą mieć w tym roku; Hina matsuri, czyli Dzień Lalek - warto dowiedzieć się, jak obchodzi się w Japonii Święto Dziewczynek, a jak Dzień Chłopców, Sakura - święto wiśni... i wiele innych.
Krótkie rozdziały, duża czcionka. Ilustracje, pełne humoru, mają w sobie echo japońskich drzeworytów i widać w nich fascynację japońską popkulturą, mają w sobie ten specyficzny rys.
Komentarze
Prześlij komentarz