Matsuri, Ka Mochi

 

Matsuri (祭り) to słowo, które tłumaczone z japońskiego na polski oznacza święto lub festiwal. I o tym jest ta książka — o ważnych wydarzeniach i świętach obchodzonych w Japonii mniej lub bardziej hucznie.

Mam swoje ulubione. To Tanabata. Święto powstałe z legendy o kochankach królewnie Orihime i pasterzu Hikoboshi, rozdzielonych przez ojca dziewczyny, Nefrytowego Cesarza, który zorientowawszy się, że między młodymi wybuchła miłość, odesłał chłopaka na drugi brzeg gwiezdnej rzeki. 7 lipca warto zerknąć na niebo — może dostrzeżemy dwie jaśniejące gwiazdy, rozdzielone Drogą Mleczną. Tego dnia, raz w roku, kochankowie mogą się spotkać. A ludzie wierzą, że napisane tego dnia życzenia się spełnią, więc zawieszają je na drzewach na kolorowych karteczkach. Pięknie obwieszone drzewka niosą na sobie życzenia i marzenia. Bardzo lubię ten akcent na warsztatach, które prowadzę — widok dzieci w skupieniu piszących życzenia i zawieszających je na gałęzi. Niektóre z ich marzeń są zwyczajne, materialne, ale zawsze pojawiają się też te osobiste, niezwykle szczere i poruszające — czytając mocno zaciskam kciuki z życzeniem, aby się spełniły.

Drugim świętem, które lubię, jest japoński Dzień Dziecka, czyli Kodomo no hi (子供の日), obchodzone 5 maja. Tego dnia przed domami trzepoczą materiałowe karpie — tyle ile osób w rodzinie, tyle kolorowych ryb na sznurku, do tego — Japończycy są perfekcyjnie we wszystkim — zawieszone w kolejności od głowy rodziny i najstarszych osób do najmłodszych.

Trzecie święto, dla którego chciałabym się na jeden moment przenieść do Japonii, to Hanami, czyli święto sakury (japońskiej wiśni). Czas kwitnięcia tych drzew jest jednym z bardziej malowniczych widoków — wzdłuż ulic, w parkach, gdzie nie spojrzeć białe płatki, które spadając, przypominają śnieg. Hana to kwiat, mi to patrzeć, święto oznacza patrzenie na kwiaty. To czas odpoczynku i piknikowania. Gdzie? Oczywiście pod koronami sakury. To czas urlopów i siedzenia na trawie, jedzenia przekąsek i popijania bezalkoholowego piwa.

Urocze jest Tsukimi, święto patrzenia na Księżyc, związane z legendą o króliku. Tej nocy idzie się na najbliższe wzgórze, koniecznie z teleskopem, by zagryzając tsukimi dago (specjalne ciasteczka mochi) patrzeć na Księżyc. Ponoć jeśli noc jest bezchmurna, można wypatrzeć skaczące króliki

Książka „Matsuri”, wydana w ubiegłym roku przez wydawnictwo Tekturka jest drugą książką Ka Mochi o Japonii. Pierwsza, niedostępna na rynku, to „Dzieci z Hamamatsu”, opowiadająca o życiu w Japonii dziecka, które trafiło tu z innego świata. Bo inne kultury to jak różne światy — wszystko jest zadziwiające i zaskakujące. 
Dzięki „Matsuri” możemy zbliżyć się do japońskiego świata wierzeń i tradycji. Poznać ten kraj od radosnej strony — czasu zabawy, festiwalu. Autorka zebrała tu 16 świąt, do których bardzo pilnie wszyscy się przygotowują: każde z nich wymaga odpowiedniej oprawy: dekoracji, strojów, potraw. Dużo tu tańca, duchów, jedzenia, legend... Niektóre festiwale są zabawne - jak błotne święto czy święto golasów, inne wzruszające i egzotyczne. Z ogromnym zaciekawieniem wchodzę w ten świat. Podoba mi się ten album, bardzo! Każde święto przypisane sobie dwie rozkładówki, jedną z czytelnym, skondensowanym opisem, drugą z pełną rozmachu, malowniczą ilustracją. 

Matsuri,
Ka Mochi,
wyd. Tatarak, 2023,
Oprawa twarda,
stron 72,
Format 21 x 30 cm,
Wiek: od 6 lat,
cena 68 zł.






Komentarze