Karty Mocy Lasu, które sprawią, że będziesz BARDZIEJ TU i TERAZ
Lubię patrzeć na las przez obiektyw aparatu, ale i lubię słuchać lasu, wdychać zapach i patrzeć. W lesie odpoczywam, choć natłok myśli zakłóca mi to moje wędrowanie, rozprasza, coś mnie w środku pogania i nie pozwala zrelaksować się tak naprawdę. Bardzo za lasem tęsknię, bo nie jestem w nim tak często, jak bym chciała, a jak już jestem to chciałabym w nim być bardziej, głębiej. Bez napięcia, bez myśli, co mogłabym zrobić w domu w tym czasie, gdzie posprzątać, co uporządkować, o czym zapomniałam, co jeszcze... Chcę się tego nauczyć, chcę złapać oddech!
Bardzo lubiłam wypady do lasu z małymi dziećmi i patrzenie na wszystko ich oczami. Zachwyty, zaskoczenia, zawsze wypatrzyli coś, co mi umknęło, albo dla mnie było tak oczywiste, że aż tego nie dostrzegałam. Teraz coraz trudniej zachęcić ich na takie wędrówki, kilkunastolatki mają ciekawsze miejsca, swoje sprawy. Mąż nie lubi spacerów, męczy go chodzenie dla chodzenia, choć las lubi. Udaje mi się ich raz na jakiś czas wyrwać z miasta, ale szukam sposobów na spacery ze sobą samą, które sprawią mi radość i będą miały jakiś głębszy cel, który wyrwie mnie z kręgu uporczywych myśli i powinności.
Niedawno wpadły mi w oko karty medytacyjne, ukierunkowujące leśne wyjścia. Raz, że zachwyciły mnie wizualnie, dwa — przekonała mnie myśl przewodnia. Nie kupiłam ich jednak od razu, a zaczęłam czytać o shinrin-yoku.
Karty Mocy Lasu są po prostu piękne! Tak piękne, że nawet gdybym mieszkała na pustyni, to chciałabym je mieć! Ilustracje przypominają mi trochę najpiękniejsze karty w Dixit — są bardzo malarskie, ciepłe, tajemnicze. Grafiki stworzyła Aleksandra świder, ilustratorka i tatuażystka. Odkąd je mam — lubię na nie patrzeć, już samo oglądanie ich sprawia mi prawdziwą przyjemność. Karty w połączeniu z ruszeniem się z domu — to jest to!
Autorami kart są Joanna i Przemek Węgłowscy, dyplomowani przewodnicy shinrin-yoku z międzynarodowymi certyfikatami Forest Therapy Institute oraz Forest Therapy Hub. W 2020 roku stworzyli projekt Moc Lasu, w ramach którego organizują sesje leśnych kąpieli.
Kart jest 35. Każda zaprasza do konkretnej aktywności, poświęcenia się jednej rzeczy. Idea jest taka — idziesz do lasu i wyciągasz na chybił trafił jedną kartę. W dołączonej do zestawu książeczce jest opis każdej z nich (instrukcja): czytasz o wylosowanej karcie/zadaniu i im poświęcasz swój spacer. Do wielu zadań dołączone są cytaty, myśli — to zachęta do medytowania, wyłączenia głowy i skoncentrowaniu się na jednym aspekcie. Raz może to być dotyk — faktura kory drzew, mech pod bosymi stopami; raz koncentracja na świetle i cieniu; zapachu ziemi; znajdziesz tu lekcję oddechu i lekcję ciszy, naukę jeleniego wzroku, zachętę do stworzenia czegoś np. mandali czy zbudowania konstrukcji z tego, co znajdziesz. Wszystkie zadania zakorzeniają nas w lesie, w tej chwili, w sobie.
Karty ułatwiają takie BYCIE i nadają mu kierunek, pogłębiając nasz kontakt z naturą i ucząc patrzenia na to, co wokół. Z zachwytem, ze zdziwieniem, z otwartością, Są zaproszeniem, furtką do krainy uważności i medytacji. Autorzy prezentują tu różne techniki pracy z kartami: wybieramy te, które nam najbardziej pasują. Nic tylko iść w las! A jeśli nie ma lasu w pobliżu, to do parku, czy choćby ogrodu. Gdzieś, gdzie będzie zielono, gdzie nie będzie betonu, a drzewa i zieloność.
Jestem kartami autentycznie zauroczona: prezent, jaki sobie nimi zrobiłam, jest jednym z lepszych, jakie od siebie dostałam!
Karty są pięknie opakowane — w zestawie mamy czarny, welurowy woreczek, który mieści karty i książeczkę. Nie zajmuje dużo miejsca, zmieści się w każdej torebce, nie mówiąc już o plecaku.
Bardzo lubiłam wypady do lasu z małymi dziećmi i patrzenie na wszystko ich oczami. Zachwyty, zaskoczenia, zawsze wypatrzyli coś, co mi umknęło, albo dla mnie było tak oczywiste, że aż tego nie dostrzegałam. Teraz coraz trudniej zachęcić ich na takie wędrówki, kilkunastolatki mają ciekawsze miejsca, swoje sprawy. Mąż nie lubi spacerów, męczy go chodzenie dla chodzenia, choć las lubi. Udaje mi się ich raz na jakiś czas wyrwać z miasta, ale szukam sposobów na spacery ze sobą samą, które sprawią mi radość i będą miały jakiś głębszy cel, który wyrwie mnie z kręgu uporczywych myśli i powinności.
Niedawno wpadły mi w oko karty medytacyjne, ukierunkowujące leśne wyjścia. Raz, że zachwyciły mnie wizualnie, dwa — przekonała mnie myśl przewodnia. Nie kupiłam ich jednak od razu, a zaczęłam czytać o shinrin-yoku.
Shinrin-yoku: co to takiego?
Shinrin-yoku to leśne kąpiele, których filozofia wywodzi się z Japonii — Japończycy przyjrzeli się temu, co wiele osób robi intuicyjnie, zbadali i przeanalizowali. Zauważyli, że ludzie, którzy żyją blisko natury, są zdrowsi i odporniejsi. Lepiej radzą sobie ze stresem. Las wpływa dobroczynnie na ciało i duszę, wystarczy być w nim i zanurzyć się wszystkimi zmysłami w tym byciu. Stać się dotykiem, słuchem, czuć zapach, otworzyć się na to, co wokół, a burze w nas się uspokoją...
W Japonii zaczęły powstawać miejsca, przeznaczone do kąpieli leśnych, przybywa też wyszkolonych terapeutów.
Obecnie leśne kąpiele są coraz bardziej popularne i w Europie. Bo to działa! Czasem lepiej niż tona leków zapisanych na recepcie, z którą opuszczamy gabinet lekarski.
Leśne kąpiele to zanurzanie się w tym, co tu i teraz. Czerpanie z lasu tego, co najlepsze. Spacerowanie albo siedzenie i koncentrowanie się na zapachu, dźwiękach, dotyku. Las działa uspokajająco, wyciszająco, bycie w nim staje się medytacją. Oczyszcza umysł, koi duszę. Już kilkanaście minut takiej sesji przynosi organizmowi korzyści.
Wiele osób robi to intuicyjnie — ciągnie nas do lasu, bo las nas uspokaja. Bardzo do mnie to przemawia, więc kupiłam karty...
Karty Mocy Lasu
Karty Mocy Lasu są po prostu piękne! Tak piękne, że nawet gdybym mieszkała na pustyni, to chciałabym je mieć! Ilustracje przypominają mi trochę najpiękniejsze karty w Dixit — są bardzo malarskie, ciepłe, tajemnicze. Grafiki stworzyła Aleksandra świder, ilustratorka i tatuażystka. Odkąd je mam — lubię na nie patrzeć, już samo oglądanie ich sprawia mi prawdziwą przyjemność. Karty w połączeniu z ruszeniem się z domu — to jest to!
Autorami kart są Joanna i Przemek Węgłowscy, dyplomowani przewodnicy shinrin-yoku z międzynarodowymi certyfikatami Forest Therapy Institute oraz Forest Therapy Hub. W 2020 roku stworzyli projekt Moc Lasu, w ramach którego organizują sesje leśnych kąpieli.
Kart jest 35. Każda zaprasza do konkretnej aktywności, poświęcenia się jednej rzeczy. Idea jest taka — idziesz do lasu i wyciągasz na chybił trafił jedną kartę. W dołączonej do zestawu książeczce jest opis każdej z nich (instrukcja): czytasz o wylosowanej karcie/zadaniu i im poświęcasz swój spacer. Do wielu zadań dołączone są cytaty, myśli — to zachęta do medytowania, wyłączenia głowy i skoncentrowaniu się na jednym aspekcie. Raz może to być dotyk — faktura kory drzew, mech pod bosymi stopami; raz koncentracja na świetle i cieniu; zapachu ziemi; znajdziesz tu lekcję oddechu i lekcję ciszy, naukę jeleniego wzroku, zachętę do stworzenia czegoś np. mandali czy zbudowania konstrukcji z tego, co znajdziesz. Wszystkie zadania zakorzeniają nas w lesie, w tej chwili, w sobie.
Pobądź, poczuj!
Karty ułatwiają takie BYCIE i nadają mu kierunek, pogłębiając nasz kontakt z naturą i ucząc patrzenia na to, co wokół. Z zachwytem, ze zdziwieniem, z otwartością, Są zaproszeniem, furtką do krainy uważności i medytacji. Autorzy prezentują tu różne techniki pracy z kartami: wybieramy te, które nam najbardziej pasują. Nic tylko iść w las! A jeśli nie ma lasu w pobliżu, to do parku, czy choćby ogrodu. Gdzieś, gdzie będzie zielono, gdzie nie będzie betonu, a drzewa i zieloność.
Jestem kartami autentycznie zauroczona: prezent, jaki sobie nimi zrobiłam, jest jednym z lepszych, jakie od siebie dostałam!
Karty są pięknie opakowane — w zestawie mamy czarny, welurowy woreczek, który mieści karty i książeczkę. Nie zajmuje dużo miejsca, zmieści się w każdej torebce, nie mówiąc już o plecaku.
Komentarze
Prześlij komentarz