Turonie, żandary, herody. Wiejska maskarada, Anna Kaźmierak

 



Feeria barw, żywioł radości — ludowość w pełnym wymiarze! Przebieranki, korowody i pochody. Kolędowania czas, a potem karnawałowej maskarady... Kto tam idzie? Diabeł i anioł, mikołaje, gwiazdka, koza, bocian, konik, turoń, śmierć, ale też wiljarze, szopiarze, herody, szczodraki, rogale... Ich nazwy zmieniają się wraz z regionem. Długo można wymieniać!

„Kiedy się pojawiają, wszystko się zmienia. Izby stają się teatrami, a ludzie aktorami i wszędzie rozbrzmiewa muzyka". Te wizyty kolędników to magia, a do tego przynoszą szczęście i urodzaj mieszkańcom, których odwiedzają.

Zaczynają 6 grudnia i wędrują tak aż do Wielkanocy, a w tym czasie świętują różne wydarzenia i dni. Do 6 grudnia kolędowanie związane jest z Bożym Narodzeniem, potem zaczyna się karnawał, zapusty. Post jest przerwą w trasie i zabawie, po nim wracają... Kolorowe czapy i różne dziwne nakrycia głowy, przebrania i maski zasłaniające twarze, długie i kolorowe brody u brodaczy, sznurki, tasiemki, kożuchy i futra, słomiane i drewniane akcesoria. Barwne i głośne korowody, w których każda rzecz, ubranie ma znaczenie, bo coś symbolizuje. Hałas i zabawa, śpiew i taniec. Coś niesamowitego! Książka Anny Kaźmierak przenosi nas do innego świata, który dla wielu z nas jest zupełnie nieznany. Ludowe tradycje aż się proszą o wskrzeszenie — wyciągnijmy je z lamusa, bawmy się i świętujmy!

W czasach, gdy byłam dzieckiem, w wigilijny wieczór rozbrzmiewał dzwonek do drzwi. To kolędnicy. Grupka poprzebieranych młodych ludzi, często dzieciaków: była śmierć z kosą, anioł, któryś z króli też się trafił. Ledwo uchyliło się drzwi, ryczeli pełnym głosem „Przybieżeli do Betlejem”... Najszczęśliwsi byli, jak dało im się pare złotych, słodyczami też nie gardzili. To było dawno, teraz nasłuchuję, czekam — nie przychodzi nikt. 

Kolędowanie odchodzi w zapomnienie. A szkoda, bo to piękna tradycja. O wielu zwyczajach, pielęgnowanych na polskich wsiach, opisanych w „Turoniach” - nie wiedziałam. To dla mnie zadziwiający i fascynujący świat. Wspaniale, że Anna Kaźmierak, je pozbierała i pokazała. Mamy taka bogatą i radosną tradycję, kolorowa i ciekawą — dbajmy o nią, niech nie odchodzi w zapomnienie.


Turonie, żandary, herody” to pełna koloru i zamętu książka aktywnościowa. Jest tu tekst objaśniający, co działo się na polskich wsiach w zależności od regionu kraju i pory roku, rysunki i ilustracje i wiele miejsca do samodzielnego zapełnienia. Trzeba wziąć kredki w dłoń (farby też można) i puścić wodze fantazji — autorka prowadzi nas w tym korowodzie dziwów i podpowiada, co robić na kolejnych stronach.

Bardzo mi się ta książka podoba i marzy mi się, aby kolędnicy zawędrowali i do miast — niech dawna tradycja nas inspiruje! To może być świetna zabawa — poznawać zwyczaje, przygotowywać stroje, a potem wyjść z dzieciakami na ulice, chodzić od domu do domu z kolędą na ustach. Robić hałas! Bawić się! Aż dziw bierze, że przy takiej bogatej naszej tradycji ściągamy halloweenowe zabawy, a zupełnie nie znamy naszych.

Turonie, żandary, herody. Wiejska maskarada,
Anna Kaźmierak,
wyd. Dwie Siostry, 2019,
oprawa miękka ze skrzydełkami,
wymiary: 20,5 x 28,8 cm,
Stron 144,
Wiek 7+,
cena : 36,90 zł.













Komentarze