Gwiazdkowy Prosiaczek, J.K. Rowling, il. Jim Field
„Gwiazdkowy Prosiaczek” zaczyna się jak wciągająca powieść obyczajowa. Trudno odłożyć ją po kilkunastu stronach — taki miałam zamiar, bo wcale nie chciałam jej czytać, ale zaczęłam i czytałam, aż przeczytałam. Rowling trzyma poziom przez całą opowieść, żywy, barwny język, akcja płynie szybko, dużo się dzieje, a świat, do którego trafił bohater, jest tak plastycznie oddany, że wierzymy. Szczerze mówiąc, nim wyrzucę jakąkolwiek zabawkę, albo rzecz — długo się wcześniej zastanowię. Może, zamiast wyrzucać, kupować mniej, rzadziej, z większym namysłem? To jeden z przekazów pani Rowling. Bo rzeczy, którymi się otaczamy, nie są co końca rzeczami. One nam służą, a kiedy tracimy je z oka.... Ożywające zabawki to ograny schemat, jednak w Prosiaczku to nie razi, bo to, co dalej — jest zadziwiające i ciekawe. Poza tym to przede wszystkim ładna opowieść o przyjaźni i poświęceniu.
Tak jak już pisałam, zaczyna się normalnie, nie ma magii, Harry’ego Pottera ani niestworzonych zwierząt. Jest całkowicie zwyczajny chłopiec Jack, którego poznajemy w czasie rozstania jego rodziców. Taka zmiana w życiu to trzęsienie ziemi, a jak dodamy do tego przeprowadzkę do innego miasta i zmianę szkoły to już w ogóle... Na szczęście jest GP, ukochany prosiaczek Jacka, który wszystko wie i rozumie bez słów. Dobrze mieć przyjaciela, który wchłonie każdą łzę, każdy smutek.
W nowej szkole Jack czuje się bardzo samotny. To się zmienia, kiedy na zajęciach ze starszymi klasami, przysiada się do niego Holly, dziewczyna, która jest w szkole KIMŚ. Jest popularna, a do tego zwyczajnie miła. Mama też układa sobie życie w nowym miejscu, ma pracę i poznaje kogoś, kto staje się dla niej ważny. Wydaje się, że idzie ku lepszemu. Do czasu. Bo Holly, jak się okazuje, jest córką nowego partnera mamy, a do tego nastolatką, która wkracza w okres buntu. Przestaje być miła i przyjazna i robi coś, co sprawi, że Jackowi pęka serce...
Nie będę spoilerować, żeby nikomu nie odebrać przyjemności z czytania. Gdy tracimy coś, co kochamy, co jest z nami zawsze i daje nam poczucie akceptacji i bezpieczeństwa — możemy robić najgłupsze rzeczy. Jack nie robił głupich rzeczy. W rozpaczy zdecydował się na krok, który mógł go wiele kosztować. Jednak dla kogoś, kogo się kocha, można poświęcić naprawdę dużo. Chłopiec położył wszystko na jedną szalę, bo kierowała nim rozpacz, miłość i złość. Wyruszył tam, skąd można nie wrócić. Tak trzeba, nie wolno zostawić przyjaciela w potrzebie.
Wyruszył niczym Dante — w bardzo luźnym skojarzeniu — przez zaświaty. Kraina Zagubionych Rzeczy to miejsce, o którym nie chcielibyśmy wiedzieć. Zejście w głąb, świat niedostępny, czyściec i piekło pluszaków, zabawek i przedmiotów, które nas otaczają, Tam jest strasznie! Emocjonująco i przerażająco, a czytelnik za każdym razem czuje to, co autorka chce, żeby czuł.
Zakończenie — zaskakujące, bo nie tego się spodziewaliśmy, a jednak — najlepsze z możliwych.
Mój 12-latek, który przeczytał „Prosiaczka” w dwa wieczory, powiedział, że „to dziwne, że Rowling, która napisała Harry’ego Pottera i Fantastyczne zwierzęta, teraz napisała książkę dla dzieci, która... też jest dobra". I tak sobie myślę, że chłopak ma rację.
Komentarze
Prześlij komentarz