O rowerach, Bartosz Ratajczyk
Uwielbiam jeździć na rowerze! Mój ma już swoje lata, jakoś szczególnie o niego nie dbam, ale on wie, że go wielbię i na razie to mu wystarcza. Nie muszę się spieszyć, nie muszę się ścigać, jadę, jak chcę. Raz szybciej raz wolniej, dojadę wszędzie tam, gdzie samochodem nie da rady i te widoki i ten wiatr we włosach!
Rower jest ekologiczny i to jest argument nie do zbicia, nikt nie zaprzeczy. Nie przykłada się do zanieczyszczenia klimatu, nie stoi w korkach, nie wymaga parkingu i sprawia, że człowiek się rusza. A — co sobie bardzo cenię — od jakiegoś czas mam komfortową sytuację, bo do pracy wreszcie mogę jeździć na rowerze i robię to niemal przez cały rok, z małymi przerwami na zimowe mroźne dni. Rower jest cool!
Wakacyjne wyjazdy organizujemy tak, żeby ten rower był w centrum i by poruszanie się po okolicy było możliwe na dwóch kółkach. Całą rodziną tworzymy niezłą ekipę, 5-6 osób to już spora grupa!
Dlatego książka „O rowerach” od razu zwróciła moją uwagę. Choć korzystam, korzystamy — nasza wiedza jest totalnie podstawowa. Nie ma to, jak specjalista opowie to i owo, wyjaśni, pokaże.
Drobiazgowe ilustracje zmuszają do uważnego oglądania, każda rozkładówka może stać się wyszukiwanką, które dzieci lubią, bez względu na to, ile mają lat.
Nie brakuje tu też humoru, a nawet nawiązań do sztuki. Rozbawił mnie rozdział opisujący części, z których składa się rower — bo te części rowerowe wpisane są tu w obraz Chełmońskiego „Bociany". Tylko że oracz z synem nie wypatrują na niebie ptaków, tylko przyglądają się drzewu, na którym zawieszone jest rowerowe koło...
Tylko ostatnia rozkładówka — mapa, prezentująca duże szlaki w Polsce — wprowadziła mnie w konsternację. Jest tak uproszczona, że ciężko odnieść ją do faktycznego stanu: pod Gdynią wyrasta Warszawa, która graniczy z Białowieżą, Pod Centrum Nauki Kopernik mamy Jezioro Czorsztyńskie, a po lewej stornie od razu Gniezno... Oby nikt nie uczył się z tej strony mapy Polski ;)
Komentarze
Prześlij komentarz