Opowiastka o staruszku i psie, Barbro Lindgren, il. Eva Eriksson
To króciutka historia, taka właśnie opowiastka o staruszku, który był bardzo samotny. O małym człowieczku w kapeluszu, który pragnął mieć kogoś bliskiego, tak bardzo, że płakał w nocy i zastanawiał się, dlaczego nikt go nie lubi, choć dla wszystkich jest taki miły... Napisał więc ogłoszenie „szukam przyjaciela”, ale choć dni mijały, nikt na nie nie odpowiedział.
Przeszedł za to pies.
Wszyscy wiemy, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka! I ten pies, niczym wszystkim znany lisek powoli się oswajał, przychodził, odchodził, aż wreszcie został, zadomowił się. I byli sobie staruszek i pies.
Coraz bliżej siebie, coraz bardziej razem. I staruszek cieszył się, że ma psa, a pies cieszył się, że ma staruszka. Bo psio-ludzka przyjaźń jest piękna i szczera, a psy mają to do siebie, że przyciągają ludzi... I wokół staruszka i psa pojawiło się dziecko. Mała dziewczynka. Pies się cieszył, wiadomo, im więcej rąk do głaskania tym lepiej, ale staruszek... Oj... Staruszek był zazdrosny! Myślał, że pies woli dziecko, bo jest młode i ładne, a on stary i brzydki, i że znowu zostanie sam. I sobie poszedł. Zniknął. Przez siedem dni chodził po lesie i płakał. Ósmego dnia postanowił sprawdzić, czy dziecko i pies nadal siedzą przed domem. Owszem siedzieli. Smutni i ze spuszczonymi głowami. A gdy pies zobaczył staruszka, oszalał ze szczęścia. I staruszek się cieszył, a dziecko biegało wokół nich i klaskało...
I staruszek zrozumiał, że już nigdy nie będzie sam. Bo przyjaźń mnoży, a nie dzieli!
Tyle o fabule. To wzruszająca i uniwersalna opowiastka-przypowiastka o przyjaźni, ale też zazdrości i lęku przed utratą kogoś, na kim nam zależy. Bohaterowie nie mają imion. Każdy może potrzebować przyjaciela i każdy może nim zostać. Dobrze, żeby każdy trafił na swojego psa i dziecko. Psa, który wniesie towarzystwo i czułość, i dziecko — beztroskę i radość. Książka do refleksji — rozejrzyjmy się wokół, czy ktoś w pobliżu nie potrzebuje przyjaciela?
Przeszedł za to pies.
Wszyscy wiemy, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka! I ten pies, niczym wszystkim znany lisek powoli się oswajał, przychodził, odchodził, aż wreszcie został, zadomowił się. I byli sobie staruszek i pies.
Coraz bliżej siebie, coraz bardziej razem. I staruszek cieszył się, że ma psa, a pies cieszył się, że ma staruszka. Bo psio-ludzka przyjaźń jest piękna i szczera, a psy mają to do siebie, że przyciągają ludzi... I wokół staruszka i psa pojawiło się dziecko. Mała dziewczynka. Pies się cieszył, wiadomo, im więcej rąk do głaskania tym lepiej, ale staruszek... Oj... Staruszek był zazdrosny! Myślał, że pies woli dziecko, bo jest młode i ładne, a on stary i brzydki, i że znowu zostanie sam. I sobie poszedł. Zniknął. Przez siedem dni chodził po lesie i płakał. Ósmego dnia postanowił sprawdzić, czy dziecko i pies nadal siedzą przed domem. Owszem siedzieli. Smutni i ze spuszczonymi głowami. A gdy pies zobaczył staruszka, oszalał ze szczęścia. I staruszek się cieszył, a dziecko biegało wokół nich i klaskało...
I staruszek zrozumiał, że już nigdy nie będzie sam. Bo przyjaźń mnoży, a nie dzieli!
Tyle o fabule. To wzruszająca i uniwersalna opowiastka-przypowiastka o przyjaźni, ale też zazdrości i lęku przed utratą kogoś, na kim nam zależy. Bohaterowie nie mają imion. Każdy może potrzebować przyjaciela i każdy może nim zostać. Dobrze, żeby każdy trafił na swojego psa i dziecko. Psa, który wniesie towarzystwo i czułość, i dziecko — beztroskę i radość. Książka do refleksji — rozejrzyjmy się wokół, czy ktoś w pobliżu nie potrzebuje przyjaciela?
Sądzę ,że książka spodoba się dzieciom.Mnie podoba się urocza autorka bloga.
OdpowiedzUsuń