Mama zawsze wraca, Agata Tuszyńska, il. Iwona Chmielewska
Nikt inny nie potrafiłby tej historii opowiedzieć tak, jak Iwona Chmielewska. Szeptem.
Te słowa, tak trafne, powiedziane przez Agatę Tuszyńską w czasie spotkania autorskiego online, utkwiły mi w głowie. Z uwagą oglądałam spotkanie dwóch autorek. Wiem, że ta godzina będzie jedną z tych, które dla mnie wpiszą się w ten dziwny czas, że to spotkanie będę pamiętać.
Iwona Chmielewska ma dar. Niezwykły talent. O takich ludziach mówi się, że są dotknięci palcem Bożym. Tak ją widzę. Potrafi opowiadać obrazami, z tkliwością i czułością, wplatając w ilustracje wspomnienia, i znacząc je melancholią. Ludzi, o których opowiada, otula miłością, daje im głos, stają się ważni, wreszcie są! Obrazy te nie tylko widzimy, one w nas pozostają. Otula i gładzi.
Porusza w odbiorcy najdelikatniejsze struny głęboko ukrytej wrażliwości. Prowadzi do miejsca, w którym kończą się słowa, a zaczyna milczenie.
Drobiazg, rzecz, przedmiot nabiera w rękach Iwony Chmielewskiej nowego znaczenia, ona wynosi je na światło dzienne, odkrywa przed nami, a my — odbiorcy - patrzymy na nie tak, jakbyśmy nigdy wcześniej nie widzieli. Tu wszystko ma znaczenie, każda ilustracja ma swój sens, coś niesie, wszystkie razem są jak korale nanizane na sznurek, tworząc opowieść. Wszystko jest częścią całości.
„Mama zawsze wraca” to historia dziecka, małej Zosi, którą mama Natalia — dla bezpieczeństwa dziecka — zamyka w piwniczce na terenie getta. Wszyscy, z którymi trafiły do getta, po kolei znikali. Z dnia na dzień ubywało ludzi, wychodzili i ślad po nich ginął. Zostały dwie, ale Zosia jest pewna, że mama wróci, bo mama zawsze wraca.
Zosia bardzo dużo czasu spędza w piwniczce zupełnie sama. Mama znika, czasem nawet na kilka dni i dłużej, bo zajmuje się przerzucaniem dzieci z terenu getta na aryjską stronę. Jednak dzieciństwo Zosi, ten czas w ciemnej komórce z węglem, nie jest czasem traumatycznym — mama za wszelką cenę, dysponując niewielkimi środkami, chce oszczędzić dziecku lęku i zapewnić jej poczucie bezpieczeństwa, uśmiech, spokój... Przynosi znalezioną główkę lali, do której dorabia sukienkę; na piwnicznej podłodze rysuje węglem sanki i uczy Zosię pisać, pokazuje listki... Wyczarowuje w głowie Zosi cały świat.
Haft. Natalia Zajczyk uczy trzyletnią Zosię haftować. Nie ma szydełka, nie ma szmatki. W drewnianej łyżeczce robi dziurkę, a materiał zastępuje porwanym kartonem. Włóczkę zastępuje kawałek sznurka. Ten haft pozostał z Zosią, bo Zosia, już dorosła, haftuje. A w tym hafcie wspomnienie mamy, czasu. Pamięć i miłość. smutek i radość. I popatrzcie, jak Iwona Chmielewska pięknie otuliła mamę i córkę, opaskę z gwiazdą Dawida zamieniając na papierowy skrawek z haftem. Czerwona różyczka na opasce, czerwona różyczka na sukience, czerwona różyczka...
Trudno mówić o tej historii, o tym ogromie matczynej miłości, dzięki której opowieść ma mimo wszystko dobre zakończenie. Udaje im się przetrwać getto, a potem z niego uciec. Po wojnie bardzo już chora już mama, wywozi Zosię z Polski do Izraela. Tu umiera, a Zosia przez lata tłumi w sobie słowa, bo nikt nie chce jej słuchać. To, co było w Polsce, niech tam zostanie. Jednak słowa nie nikną, w ukryciu pęcznieją.
Po dziesiątkach lat spotkała ją Agata Tuszyńska. I wysłuchała.
Wysłuchajmy i my. To bolesna książka, tak jak bolesny był czas, na który przypadło dzieciństwo Zosi. To kolejne świadectwo ludzkiego okrucieństwa i triumfu miłości.
To książka dla wszystkich, także starszych dzieci. Czytajmy ją razem i módlmy się, by tamten czas stał się historią, by nie wrócił.
Mama zawsze wraca
tekst: Agata Tuszyńska
ilustracje: Iwona Chmielewska
Opracowanie graficzne: Radosław Staniec, Maria Szczodrowska,
wyd. Dwie Siostry,
wymiary 17 x 24 cm,
oprawa twarda,
stron 64,
cena z okładki 49,90 zł
kategoria: + 15.
Bosh, się wzruszyłam samym opisem tej książki...
OdpowiedzUsuńUwielbiam prace Iwony Chmielewskiej. Tak jak napisałaś: jest w nich taka delikatność, i wrażliwość... i trafienie w sedno, poruszenie najmocniejsze...