Hurra, są święta!, Ulf Nilsson, il. Emma Adbåge
Przyznam szczerze: ta książka adwentowa mi umknęła i przeczytałam ją dopiero w tym roku. I zaskoczenie! Bo to filozoficzne rozważania o ludziach i kondycji współczesnego świata ukryte pod płaszczykiem bajki dla dzieci. O myślicielach, których każdy z nas — ludzi i zwierząt — nosi w sobie. Głęboko wierzę, nie, ja to czuję i wiem, że każda istota, bez względu na gatunek nosi w sobie duszę. Patrząc w oczy Lucjana, widzę taką głębię, że nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
Zaskakujące, pisać o świętach z perspektywy zwierząt. I to świni! Rufus, bo on jest głównym bohaterem tej adwentowej opowieści, ucieka z transportu do rzeźni. W uszach dźwięczą mu słowa starego knura, który przestrzegał go przed świętami, mówiąc, że to najgorszy czas dla świń — to śmierć — i nakazał ucieczkę, jeśli tylko samochód wiozący zwierzęta się zatrzyma...
Rufus bierze sobie przestrogę starego przyjaciela do serca i kiedy tylko ciężarówka staje, nie zastanawia się ani chwili... Udaje się, jest wolny! Wolność cieszy, tak jak i cieszy cały zagon kartofli, na który trafia na polu. Jednak później robi się mniej przyjemnie. Po ca ta wolność, kiedy jest zimno, mokro i jest się samotnym?
Pierwsza noc na wolności przynosi zmianę. Przy Rufusie pojawia się Kici Kici — kot, który stanie się towarzyszem tułaczki naszej świni, jego podporą w trudnych chwilach i przewodnikiem w wędrówce do własnego domu. Razem idą za marzeniem. A kiedy docierają do domu, odkrywają nowe możliwości i nowe wyzwania... Pomocą okazuje się znaleziona tu książka o świętach i dwie mieszkające tu myszy. Zwierzęta pomagają sobie i współpracują ze sobą i nikt nikogo nie zjada — przestrzeganie zasad współżycia jest dla nich ważne, od tego zależy, czy im się powiedzie, czy nie. Każde z nich jest w czymś dobre, ma wiedzę, której nie ma inne — razem tworzą wszystkie elementy świątecznej układanki. I razem codziennie odkrywają w domu coś nowego, kolejne „okienka”, jak w kalendarzu adwentowym.
Rufus chce odczarować zaklęcie — święta nie będą okropne, tylko niezwykłe, takie, jakie powinny być. Dla wszystkich, bez wyjątku. Nikt nie skończy na talerzu. Bo Boże Narodzenie to czas bliskości, troski o innych. To ciepło nie z kominka ma nas ogrzewać, tylko ciepło z nas, które otuli największego zmarzlucha, to nasza przyjaźń, miłość, czułość i czas poświęcony drugiej osobie.
Zwierzęta, które znajdują schronienie w opuszczonym domu, dzień po dniu szykują się do świąt. Chcą je odtworzyć zgodnie z zaleceniami w książce, czasem nie wiedząc, po co to i dlaczego? Pragną, aby ten czas był wydarzeniem. Czy im się to uda?
„Hurra, idą święta!” przypomina nam o tym, co ważne i uczula na to, co nas otacza — ludzie zapomnieli, że Ziemia to nie ich własny folwark, ale miejsce, w którym wszystko, co żyje, jest ważne i ma swoje prawa. Nie jesteśmy panami, tylko współużytkownikami, szkoda, że tak późno do nas to dotarło, bo mleko już się rozlało...
Nietypowa to książka na adwent, przyznaję, skrząca humorem i dużą dawką refleksji. Bez religijności, ale mocnym przekazem szacunku wobec istot żyjących i potrzebie bycia we wspólnocie i tego, jak wielką ta wspólnota odgrywa rolę, o potrzebie posiadania swojego miejsca — domu, w którym będziemy czuli się bezpiecznie.
Hurra, są święta!,
Ulf Nilsson,
il. Emma Adbåge,
wyd. Zakamarki, 2017,
wym. 25 x 27 cm
twarda oprawa
płócienny grzbiet
100 stron
cena 49,90 zł
wiek 6+
Super!
OdpowiedzUsuńŚwietna książeczka dla młodszych i starszych dzieci. Zapisuję sobie jej tytuł. ;)
OdpowiedzUsuń