Jak oswoić Rysia?, Agnès De Lestrade, il. Marie Dorléans
Młodzi ludzie — dotychczas obieżyświaci z pasjami (widzimy ich zdjęcia z podróży na ścianach, gdzież oni nie byli i czego nie robili!) — zostali rodzicami. Od momentu pojawienia się dziecka w domu zaczynają się dziać różne rzeczy. Najazd Hunów to pikuś w porównaniu z takim Rysiem. Nawet kot się z tym zgodzi ;)
W humorystyczny sposób, z przymrużeniem oka obserwujemy toczące się życie w domu Rysia. Rysio bierze w posiadanie wszystkich domowników, mieszkanie staje się poligonem i safari w jednym. Ileż bezsennych nocy, sprzątania, prania, a i tak nie ma godziny spokoju — najpierw człowiek martwi się kolkami, kupkami, potem towarzystwem, w którym dziecko się obraca i krytyką wszystkiego, co robiliście na przestrzeni jego życia. Z malutkiego Rysia w beciku, odpowiednio hołubionego, wyrasta duży Ryś z grzywą, którego można podziwiać rozwalonego w fotelu, najczęściej w otoczeniu takich samych Rysiów (ten nasz na ich tle wcale nie jest taki najgorszy ;)) Rodzice trochę zagubieni, trochę zdezorientowani (kto przeżył nastolatka w domu, ten wie i rozumie) szukają wsparcia u podobnych sobie nieszczęśników — w grupie jakoś raźniej...
Zakończenie tej historii jest pełne czułości (nie zdradzę, na zdjęciach też nie pokażę!), można się zadumać nad upływem czasu, a nawet uronić łezkę... Och, jakby się chciało wrócić do tego, co już nie wróci. Do tych kolek, płaczów i złości, bałaganu, do tych stópek malutkich i dołeczków w policzkach!
Koło życia się toczy, dlatego nie wszystko stracone, rodzicem jest się całe życie, a po kilkudziesięciu latach możemy dodatkowo otrzymać nową rolę, sam miód można by rzec!
Świetna książka nie tylko dla dzieci, ale i wszystkich rodziców, babć i dziadków!
Genialna książka
OdpowiedzUsuń