Eko song, Justyna Stefańczyk
Szukałam książek o tematyce ekologicznej dla dzieci. Kilka mam, jednak potrzebowałam czegoś jeszcze. W odmętach internetu natrafiłam na coś, co mnie zachwyciło. Z niecierpliwością czekałam na zamówioną przesyłkę. I wreszcie jest!
Przepiękne ilustracje, szary papier (bardziej ekologicznie już być nie może, do tego zwróćcie uwagę - książka jest szyta), krótki tekst. Krótki i chwytający za serce mocnym przekazem I prostotą.
„Eko song” to wyliczanka, smutny głos, informujący o zwierzętach, którym grozi wyginięcie. I najpewniej wyginą, jeśli my — ludzie — czegoś nie zrobimy, by zapobiec tej ekologicznej katastrofie.
Delikatne i lekko, jakby od niechcenia malowane ilustracje (cienka kreska i plamy farby) mają w sobie coś przejmującego. Ilustratorka skupia się na szczególe (te ornamentowe liście czy morskie/oceaniczne fale), to co na pierwszym planie sugestywnie malując jako plamę. Całość utrzymana w ciemnej tonacji, przełamywanej jednym czy dwoma kolorami. Piękno tkwi w minimalizmie i prostocie, dlatego wymowa tej malutkiej książki jest ogromna.
Z Ziemi już niebawem może zniknąć wiele zwierząt, nie na drodze ewolucji, tylko przez szkodliwą działalność człowieka. Słonie mogą wyginąć i wieloryby i goryle i morsy i żółwie i motyle i tygrysy i... Lista jest dłuższa, a kończy ją człowiek, triumfalnie zamykając ten żałobny kondukt. Bo człowiek też może wyginąć. Powtarzalność jednej frazy sprawia, że te krótkie zdania zaczynają brzmieć jak pieśń, jak lament. Oryginalny picturebook — inny, przyciągający wzrok i jak każdy song — niosący przesłanie.
Jedyny minus — moim \zdaniem książka mogłaby być odrobinę większa, Zerknijcie sami na zdjęcia. Do książki przy wysyłce dorzucono naklejkę lisa (jak ja lubię lisy!) — to bohater najnowszej książki Justyny Stefańczyk i prowadzonego przez nią wydawnictwa Dzika Małpa, na które będę miała oko, bo same cudeńka tam wydają!
Widziałam "na żywo". Ekologia nie tylko w dotyku. Potwierdzam.
OdpowiedzUsuń