Zwierzyniec. Okazy wybrane, tekst Maciej Byliniak, oprac. graf. Ewa Stiasny
Mały format, a jaka zawartość! Po otwarciu tej książki przenosimy się i do lasu/na łąkę i do muzeum w jednym czasie. Prawie 250 stron z fauną, ale ujarzmioną wizją i pędzlem/dłutem artysty. Zwierzęta — konie, ptaki, krowy, zające, psy, koty... Dzikie i oswojone, malowane, rzeźbione, tkane, wycinane...
„Zwierzyniec. Okazy wybrane” to zbiór obrazów, rzeźb, arrasów, rycin, fotografii czy ilustracji mistrzów powstałych w ostatnich stuleciach. Mały fragment, cząstka oddająca ludzki związek i zachwyt nad naturą. Sztuka przez duże S — prezentowane tu dzieła można oglądać „na żywo” w polskich muzeach, dysponujących bogatymi zbiorami dzieł m.in. Chełmońskiego, Boznańskiej, Grottgera, Matejki, Tarasewicza, Fałata (długo można wymieniać!), czy Biblioteki Narodowej, także prywatnych archiwów i zasobów wydawnictw (znajdziecie tu ilustracje m.in. Mirosława Pokory, Marii Orłowskiej-Gabryś, Józefa Wilkonia).
Strony wypełnione sztuką, bardzo różnorodną, a w tej różnorodności — stylów i zwierząt — jaka siła! Oglądanie wywołuje zachwyt, ciekawość, zadziwienie. Jak można patrzeć i widzieć. Ten sam temat, a tak wiele głosów. To wspaniała okazja do podziwiania dzieł sztuki, obcowania z nimi. Ten album to gratka dla tych, którzy mają daleko do muzeów i dla tych, którzy w domowym zaciszu lubią delektować się pięknem i przyrodą. Rzecz dla dzieci i dorosłych.
Ale tak jak zachwycają mnie obrazy, tak tekst wywołuje zdecydowanie mniejsze emocje — pisany pod ilustracje, nawiązuje do zwierząt na nich widocznych, raz w formie przypowieści, raz wyliczanki, bajki czy wierszyka. Prezentowane tu dzieła mają tak mocną wymowę, że równie dobrze słów mogłoby tu nie być (wolałabym, żeby zamiast spisu reprodukcji na końcu książki każdy obraz czy rzeźba był podpisany nazwiskiem autora i tytułem wewnątrz — byłoby wygodniej).
Przeglądając ten album, czuję żal, bo na przestrzeni lat tak niewiele się zmieniło, choć mogło, a wręcz powinno. Plastyka (i sztuka w ogóle, wyłączając literaturę) w szkole nadal jest gdzieś z tyłu, daleko za matematyką, przyrodą czy angielskim. Mniej ważna — przedmiot, który się nie liczy, chyba, że pozwala podciągnąć sobie średnią. Nie było większości szkół i nie ma regularnych, cyklicznych wyjazdów do muzeów na wystawy czy lekcje muzealne, nie ma wertowania albumów z malarstwem, dyskusji i patrzenia. A przecież sztuka jest niezbędna w dzieciństwie, młodości i życiu w ogóle: wzbogaca, otwiera, pomaga rozumieć, nazywać, rozwija ciekawość, uwrażliwia — ciągnie nas wyżej. Dlatego musimy robić wszystko — my rodzice — żeby dzieci tej sztuki przez duże S miały wokół siebie jak najwięcej. Nie znajdą jej w szkole (nie ma takiej myśli i podstawy programowej) — więc szukajmy jej z nimi na własną rękę w książkach ("Zwierzyniec" może być jedną z nich!), muzeach.
Ale tak jak zachwycają mnie obrazy, tak tekst wywołuje zdecydowanie mniejsze emocje — pisany pod ilustracje, nawiązuje do zwierząt na nich widocznych, raz w formie przypowieści, raz wyliczanki, bajki czy wierszyka. Prezentowane tu dzieła mają tak mocną wymowę, że równie dobrze słów mogłoby tu nie być (wolałabym, żeby zamiast spisu reprodukcji na końcu książki każdy obraz czy rzeźba był podpisany nazwiskiem autora i tytułem wewnątrz — byłoby wygodniej).
Przeglądając ten album, czuję żal, bo na przestrzeni lat tak niewiele się zmieniło, choć mogło, a wręcz powinno. Plastyka (i sztuka w ogóle, wyłączając literaturę) w szkole nadal jest gdzieś z tyłu, daleko za matematyką, przyrodą czy angielskim. Mniej ważna — przedmiot, który się nie liczy, chyba, że pozwala podciągnąć sobie średnią. Nie było większości szkół i nie ma regularnych, cyklicznych wyjazdów do muzeów na wystawy czy lekcje muzealne, nie ma wertowania albumów z malarstwem, dyskusji i patrzenia. A przecież sztuka jest niezbędna w dzieciństwie, młodości i życiu w ogóle: wzbogaca, otwiera, pomaga rozumieć, nazywać, rozwija ciekawość, uwrażliwia — ciągnie nas wyżej. Dlatego musimy robić wszystko — my rodzice — żeby dzieci tej sztuki przez duże S miały wokół siebie jak najwięcej. Nie znajdą jej w szkole (nie ma takiej myśli i podstawy programowej) — więc szukajmy jej z nimi na własną rękę w książkach ("Zwierzyniec" może być jedną z nich!), muzeach.
Komentarze
Prześlij komentarz