Dziki robot, Peter Brown
Piękna okładka i intrygujący tytuł. Dzikość, natura i elektronika. Jak to połączyć, czy w ogóle się da? Peter Brown („Dzieci to koszmarne zwierzątka domowe”, „Pan Tygrys dziczeje”) zderzył te dwa światy...
W czasie huraganu tonie statek wiozący skrzynie. W skrzyniach płyną nowe, opakowane fabrycznie roboty. Pudła — roztrzaskane o skały dryfują przy brzegu wyspy. Zniszczone, porozbijane, uszkodzone. Tylko jedna paka jest w miarę dobrym stanie — w niej znajduje się Roz, bohaterka książki. Ciekawskie wydry, grzebiąc w pudle, przyciskają guzik i uruchamiają robota. Roz aktywuje się, ożywa. Wychodzi z pudła i zaczyna swoje robocie życie — skanuje wzrokiem przestrzeń, obserwuje, myśli, ale nie odczuwa emocji. Ma system przetrwania, który ostrzega ją przed niebezpieczeństwem.
Wędruje po wyspie i gdzie się nie pojawi — płoszy zwierzynę, wzbudza strach, panikę, niechęć. Wszystkie istoty mają ją za potwora. Nie zraża się jednak — chęć przetrwania sprawia, że obserwując innych, uczy się, jak żyć w dżungli. Sztuka kamuflażu, którą stosuje patyczak — wtapiania się w tło ułatwi jej ... naukę języka, którym posługują się mieszkańcy wyspy. Przemieniona w kępę roślin długie godziny spędza niezauważona przez nikogo w pobliżu zwierząt. Obserwuje ich mowę ciała, sposób poruszania się, słucha — jest pojętną uczennicą. Ale ciągle jest sama — zwierzęta nadal się jej boją, nie ufają jej, jest dla nich nienaturalna, jest zagrożeniem.
Sytuacja zmienia się, gdy Roz spadając z klifu burzy gniazdo gęsi. Ptaki giną, dwa jaja są roztrzaskane, ale jest jeszcze trzecie jajo... Roz — sprawczyni śmierci gęsiej rodziny — postanawia pomóc mającemu wykluć się pisklęciu. Inne ptaki nie chcą podjąć się wychowywania gęsi, Roz nie ma wyjścia. Jednak jej postawa i chęć pomocy pisklakowi sprawia, że znajduje sprzymierzeńców, których przybywa z każdym dniem. Głośnoskrzydła (gęś) wprowadza ją w tajniki gęsiego macierzyństwa, bobry pomagają wybudować dom, łania stworzyć wokół domu piękny ogród... Roz wrasta w społeczność, jest uczynna, pomocna.
Staje się matką i pełnoprawnym mieszkańcem wyspy. Kiedy udowadnia, że potrafi wspaniale zająć się Jasnodzióbkiem, niesie pomoc i wspiera inne zwierzęta — zdobywa ich szacunek i zaufanie.
Jej adoptowany synek rośnie, a Roz ma przyjaciół. Sielanka trwa — ale jak to w takich historiach — wydarza się coś, co ją burzy. Nie zdradzę finału, powiem tylko, że historia ma otwarte zakończenie (na zachodnim rynku ukazała się już kontynuacja książki „The Wild Robot Escapes”).
Książkę, choć do najcieńszych nie należy (prawie 300 stron), czyta się szybko. Krótkie zdania, dosyć krótkie rozdziały, świetne tłumaczenie. Bajka dla dzieci o robocie, który pokochał życie i którego życie i miłość uczłowieczyły, sprawiły, że emocje — dla robotów niedostępne — odnalazły w nim swoje miejsce. Roz lubi być matką, lubi być dzika, jak dzikie zwierzęta, odkrywa swoje powołanie i dobrze czuje się wśród zwierząt. Nie raz i nie dwa jej pomoc jest dla nich ocaleniem. Trudno nie pokochać Roz, rozbitka, który uczy się życia!
To pochwała miłości, dobra, współpracy. To pean o macierzyństwie — nie z krwi, a wyboru. Czytając „Dzikiego robota” zatęskniłam do mojej ukochanej „Kury" (»O kurze, która opuściła podwórze« cudownie pokazującej istotę miłości do dziecka adoptowanego). „Dziki robot” jest dla młodszego czytelnika, nie szarpał mnie emocjonalnie jak „Kura”, nie potrzebowałam chusteczek, ale podoba mi się ta książka. Akcja raz biegnie powoli, raz przyspiesza. Czytając, jest się ciekawym, co się wydarzy.
Duże napięcie wywołują walki z robotami, które przybyły po Roz — pełne okrucieństwa i przemocy. Niby zwierzęta walczyły z robotami, jednak te jakoś trudno traktować do końca jak maszyny. Tym bardziej że Roz też należy do świata robotów, a przecież jest dla nas ucieleśnieniem żywej istoty — im dalej w las, tym bardziej nie tyle jesteśmy skłonni w to uwierzyć, ale wierzymy i czujemy. Dlatego w tym miejscu zastanowiłabym się, czy 6-7 + to odpowiedni wiek, może w przypadku wrażliwszych dzieci lepiej poczekać z lekturą? A przynajmniej czytać ją razem,
Piękne ilustracje. Czarno-białe, a właściwie szare, bardzo klimatyczne. Piękna okładka.
Ciekawa jestem, jak odbiorą ją moje chłopaki. Antek już ją czyta, a jego mina świadczy, że szybko skończy, bo go wciągnęła i zaintrygowała.
Dziki robot,
tekst i ilustracje: Peter Brown,
Marta Bręgiel-Pant,
Wydawnictwo Entliczek, 2018,
Format: 13x19cm,
Oprawa: twarda
Stron:288,
wiek: 7+,
Komentarze
Prześlij komentarz