Warszawiacy, Małgorzata Ruszkowska, il. Marta Ruszkowska
Pięknie wydana książka - okładka, papier, kolory i - och! - te klimatyczne, skłaniające do uważnego oglądania i podziwiania ilustracje! Bardzo, ale to bardzo podobają mi się "Warszawiacy" także ze względu na tekst: o mieście można myśleć i mówić inaczej – przez pryzmat nie ulic i budynków tylko ludzi, jej mieszkańców.
Bohaterami "Warszawiaków" są ważne, wybitne osobistości – mieszkańcy miasta, chodzący po ulicach, robiący zakupy, rozmawiający z sąsiadami czy ucztujący w pałacach (a także zażywający kąpieli w wodzie mineralnej z dodatkiem oliwy, mleka i młodego wina!). Osadzeni w miejskiej codzienności, charakterystycznej dla epoki, w której przyszło im żyć.
Przyjemnie wędrować ulicą Mazowiecką i myśleć sobie, że kilkadziesiąt lat temu tę trasę pokonywał autor "Kwiatów polskich" i "Lokomotywy", i ten chłopiec, roznoszący gazety, biegnący pod siódemkę. do Tuwimów. Tylko nie ma już księgarni Mortkowicza i nie miniemy Małej Ziemiańskiej... Wędrując przez Krakowskie Przedmieście wyobrażać sobie się, że tę samą trasę niepewnie przemierzał ulicę Bolesław Prus, spieszący się do redakcji "Kuriera Codziennego", żeby oddać kolejny odcinek powieści... Niepewnie dlatego, że pisarz cierpiał na lęk przestrzeni i wysokości – to dlatego jego pomnik przy Krakowskim Przedmieściu stoi na wyjątkowo niziutkim cokole... Przy Piwnej 31 zadrzeć głowę wysoko – to tu za którymś z okien mieściła się pracownia Tylmana z Gameren, projektanta pałacu Krasickich i innych pałaców i dworów... A przy Piwnej 95 poszukać śladów czasów, kiedy tłumnie pojawiali się tu warszawiacy, by od Antoniego Magiera, meteorologa, dowiedzieć się, jaka będzie pogoda...
Czyta się dobrze – tekst wciąga, porusza wyobraźnię. Sporo tu ciekawostek i smaczków. W zalewie encyklopedii, przeglądów, pocztów i zestawień trudno czymś zaskoczyć, a tu to zaskoczenie jest. Bo to nie kolejny zbiór dat i podsumowania i wyliczanki dokonań, tylko krótkie i ciekawe historyjki –migawki z codziennego życia ludzi, o których nie wolni nie pamiętać, bo zostawili swój ślad nie tylko w mieście, ale i zapisali się w historii kraju.
W krótkim wstępie poznajemy legendę powstania miasta, zaraz po niej otrzymujemy przegląd warszawiaków (urodzonych tu, ale i przyjezdnych, którzy tu osiedli) od zakonnika Ładysława z Gielniowa, przez królową Bonę, Jana III Sobieskiego, Izabelę Lubomirską, Fryderyka Chopina, Bolesława Prusa, Juliana Różyckiego czy Hankę Ordonównę, Mieczysławę Ćwiklińską, Tuwima – w sumie ponad 30 nazwisk. Od czasów dawnych po współczesne.
Zabrakło mi warszawiaków z dzisiaj, czyli nam współczesnym, warszawski spacer kończy się w pracowni Stannego (2010), a poprzedza go sylwetka Ludwiki Nitschowej (1981).
Tekst skupia uwagę, bo pokazuje ludzi "od kuchni", czasem to obrazek ze spaceru, czasem rozmowa czy zatrzymana chwila. Opisy poświęcone poszczególnym postaciom są krótkie, ale przybliżają postać, realia epoki i klimat miasta – bo ono jest na drugim planie, ale czuć je, pulsuje. Pod każdą opowiastką umieszczony jest krótki biogram prezentowanej postaci.
Ogromnym atutem książki są ilustracje – poetyckie, symboliczne, jak kolaże złożone z kilku elementów, wykonanych różnymi technikami. Niosą tekst dalej, nadają mu dodatkowego czaru i klimatu.
Na końcu książki niespodzianka: złożony plan miasta, na który naniesione są ulice, budynki i postaci, prezentowane w książce.
Nie jest to książka, która w wyczerpujący sposób opisuje dokonania wybitnych mieszkańców, jednak może zainteresować i zachęcić do dalszych poszukiwań, a przynajmniej zainteresować historią miasta i historią w ogóle. Wydawnictwo poleca książkę dla dzieci 7+, ale myślę, że można ją czytać i z młodszymi.
Warszawiacy
Małgorzata Ruszkowska,
il. Marta Ruszkowska,
W krótkim wstępie poznajemy legendę powstania miasta, zaraz po niej otrzymujemy przegląd warszawiaków (urodzonych tu, ale i przyjezdnych, którzy tu osiedli) od zakonnika Ładysława z Gielniowa, przez królową Bonę, Jana III Sobieskiego, Izabelę Lubomirską, Fryderyka Chopina, Bolesława Prusa, Juliana Różyckiego czy Hankę Ordonównę, Mieczysławę Ćwiklińską, Tuwima – w sumie ponad 30 nazwisk. Od czasów dawnych po współczesne.
Zabrakło mi warszawiaków z dzisiaj, czyli nam współczesnym, warszawski spacer kończy się w pracowni Stannego (2010), a poprzedza go sylwetka Ludwiki Nitschowej (1981).
Tekst skupia uwagę, bo pokazuje ludzi "od kuchni", czasem to obrazek ze spaceru, czasem rozmowa czy zatrzymana chwila. Opisy poświęcone poszczególnym postaciom są krótkie, ale przybliżają postać, realia epoki i klimat miasta – bo ono jest na drugim planie, ale czuć je, pulsuje. Pod każdą opowiastką umieszczony jest krótki biogram prezentowanej postaci.
Ogromnym atutem książki są ilustracje – poetyckie, symboliczne, jak kolaże złożone z kilku elementów, wykonanych różnymi technikami. Niosą tekst dalej, nadają mu dodatkowego czaru i klimatu.
Na końcu książki niespodzianka: złożony plan miasta, na który naniesione są ulice, budynki i postaci, prezentowane w książce.
Nie jest to książka, która w wyczerpujący sposób opisuje dokonania wybitnych mieszkańców, jednak może zainteresować i zachęcić do dalszych poszukiwań, a przynajmniej zainteresować historią miasta i historią w ogóle. Wydawnictwo poleca książkę dla dzieci 7+, ale myślę, że można ją czytać i z młodszymi.
Warszawiacy
Małgorzata Ruszkowska,
il. Marta Ruszkowska,
wyd. Dwie Siostry,
wymiary 20 x 25 cm,
oprawa twarda,
stron 112,
kategoria wiekowa 7+,
wymiary 20 x 25 cm,
oprawa twarda,
stron 112,
kategoria wiekowa 7+,
Komentarze
Prześlij komentarz