O moim zielonym bziku i książce "Roślinny patrol" Ewy Wojtowicz


Lubię rośliny z historią, dlatego rzadko je kupuję. Najbardziej cieszę się z tych, które trafiły do nas w inny sposób, albo wyhodowałam je sama z liścia, łodygi, nasionka. Ale hołubię wszystkie i lubię patrzeć, jak rosną, gęstnieją i są szczęśliwe. I lubię opowiadać...

... o tej juce, którą dostałam od przyjaciółki po wprowadzeniu się do naszego pierwszego mieszkania (prawie 20 lat temu!). Stała sobie i tyle. Jakoś nie miałam dla niej czasu i serca. Kiedy więc którejś wiosny dzieci w szale zabawy zrzuciły ją z komody - z odłamanym jednym pióropuszem była w kiepskim stanie - wystawiłam ją na balkon. Stała tam do przymrozków, miałam nadzieję, że wyzionie ducha (tak, okrutna byłam), ale nic z tego, za to ja zmiękłam...Zwyczajnie zrobiło mi się jej żal.  Roślina wróciła do mieszkania i przesadzona do większej doniczki jest obecnie moją chlubą i dumą - puszcza nowe liście i bardzo się kochamy, a co złe - poszło w niepamięć. I od tej juki się zaczęło....

... o tej begonii, którą z synem zobaczyliśmy późną jesienią pod śmietnikiem. Zaniedbanej, ze skarłowaciałymi, wijącymi się jak dżdżownice łodygami. Biedna była strasznie, żal patrzeć. Szkoda nam się jej zrobiło, więc zabraliśmy ją ze sobą. Dobra ziemia, większa doniczka i troska postawiły ją na nogi. Od tamtej pory puściłam w świat wiele jej zaszczepek, bo rośnie jak szalona.

... o tym fikusie benjaminie, który trafił do mnie jako prezent. Po kilku latach zmarniał, stracił liście. Uparłam się, że go uratuję. Nowa ziemia, większa donica, szukanie najlepszego dla niego miejsca i stał się cud. Jest piękny, tfu tfu! Puszcza nowe liście i jest jedną z moich ukochanych roślin.

o tych roślinach z zaszczepek zbieranych na wyjazdach, o tych zaszczepkach adoptowanych i wymienianych...

Z pasjami bywa tak, że pojawiają się nie wiadomo kiedy i skąd, często przez przypadek. Może to trochę geny - czule pielęgnuję w sobie wspomnienie babci, otaczającej się kwiatami i rozmawiającej z nimi - a może tęsknota za naturą?
Przeoczyłam ten moment, to przyszło niepostrzeżenie. I z roku rok rosło. Zazielenianie miejsca pracy w pracy, zbieranie bidul ze śmietników, coraz więcej uwagi poświęcanej roślinom każdego dnia..  Wreszcie nałóg, gdzie nie jestem - kątem oka rejestruję rośliny...

Bo rośliny uzależniają. Jak wejdziesz w zieleń, ciągle ci  jej mało. Sprawiają, że mieszkanie rozciąga się jak z gumy, zawsze znajdzie się miejsce na kolejną doniczkę. Na ziemi, parapecie, komodzie, półce czy ścianie.
Dreptanie przy roślinkach, przesadzanie, podlewanie, zraszanie, doglądanie i odgadywanie ich potrzeb odpręża i daje dziką satysfakcję. Lubię je obserwować, bo są jak ludzie - czasem humorzaste i strzelające fochy, albo otwarte, radosne i mało co może zetrzeć im uśmiech z twarzy.
Z satysfakcją patrzę, jak rośliny zdobywają naszą przestrzeń.




Roślinny patrol. Sadź, pielęgnuj i patrz, jak rośnie!
 Ewa Wojtowicz

 .
"Roślinny patrol" nie jest klasycznym poradnikiem dla zaczynających przygodę z roślinami w domu. Dział "Spotkania" jest najmocniejszą stroną książki i czymś, co wyróżnia ją spośród innych. To ciekawe i barwne rozmowy, każda inna, każda na swój sposób fascynująca. Bo o roślinach można opowiadać jak o dzieciach - z czułością, dumą, troską.... A każda pasja jest jak zakochanie: ma swoją dramaturgię, wzloty i upadki i zawsze dostarcza emocji!

Autorka odwiedza ludzi, których spotkała na swojej roślinnej drodze: ludzi w różnym wieku, z różnych światów - wszystkich łączy miłość do roślin, którą dzielą się z czytelnikami. Zaglądamy do ich domów, podziwiamy ulubione okazy - doniczki z roślinami ustawione na parapetach, meblach, podłodze. Słuchamy historii ich życia, w których rośliny grają niezwykle ważną rolę. Kto nie wierzy, że doniczki z kwiatami mogą być traktowane jak członkowie rodziny - po przeczytaniu rozmów uwierzy! Czy to Błażej, czy Aleksandra z Natalią, Olga, Michał czy państwo Nina i Henryk Woźniakowie - cudownie, ciepło i dowcipnie opowiadają o swojej fascynacji, jej początkach, reakcjach znajomych, i o tym, co dają im rośliny.. Zastanawiają się też nad trendami - w czasach naszego dzieciństwa kwiaty były w każdym domu, jednak już w latach 90-tych wielu młodych ludzi nie kultywowało tej rodzinnej, zielonej tradycji. Kwiaty zniknęły. Czy dlatego, że tak bardzo kojarzyły się z czasami ponurego i biednego PRLu-? Na szczęście w ostatnich latach obserwuje się masowe zazielenianie mieszkań - rośliny stały się modne. I dobrze.

Rośliny nie tylko cieszą oczy, dekorują wnętrza i oczyszczają powietrze, ale i przywołują wspomnienia. Dla państwa Woźniaków to najcenniejsze pamiątki z zagranicznych wojaży - nie przywożą z nich bibelotów, tylko zaszczepki, które są żywą pamiątką.

(...) Dzięki nim pielęgnujemy pamięć o miejscach, w których byliśmy. To bardzo intymne.. Ten kaktus na nikim nie robi takiego wrażenia jak na mnie i mojej żonie, bo mimo że takich są  tysiące, tylko ten jeden związany jest z naszą historią - mówi Henryk , wskazując na okaz przywieziony kilka lat temu z Bałkanów( str. 31-33)

 Takich opowieści nie przeczytamy w internecie. Chętnie spotkałabym się z kolejnymi bohaterami - ta część "Roślinnego patrolu" jest zdecydowanie za krótka!

"Poradnik" to rozdział, z którego dowiemy się, jakie są potrzeby roślin (jakie światło, jaka woda, jaka ziemia. jakie powietrze, temperatura), jak o nie dbać i dobierać do mieszkania w zależności od tego, na którą stronę świata ustawione są okna i czworonogów - bardzo wiele roślin jest dla nich szkodliwych, a nawet trujących. Znajdziecie tu informacje o przesadzaniu (nigdy nie odkażałam nożyc ani sekatora, teraz tego punktu już nie pominę!), uprawie roślin z nasion (jak sprawić, by z pestki wyrosło awokado, mango czy mandarynka), o zabezpieczeniu roślin przed wyjazdem...
Podstawowa wiedza i praktyczne porady - cenne dla wszystkich zaczynających zieloną przygodę. Osobiście życzyłabym sobie bardziej rozbudowanego działu o chorobach roślin i metodach walki z pasożytami, grzybami (naturalnymi, jak i chemicznymi) i więcej zdjęć, ułatwiających identyfikację intruzów i konkretnych porad.

Trzecia część książki to Atlas" - prezentacja ponad 60 popularnych roślin (szkoda, że nie więcej!) domowych ze wskazówkami, jakie mają wymagania odnośnie miejsca w domu, światła, podłoża, podlewania, zraszania.

Sporo tu zdjęć Klaudyny Schubert i autorki książki - mają klimat, ich siłą są nie "instagramowe" wnętrza, tylko same rośliny. Wyglądają tak apetycznie, że ma się ochotę biec do najbliższej kwiaciarni czy sklepu ogrodniczego po kolejne donice ...

Z zadowoleniem odstawiam "Roślinny patrol" na półkę, wiedząc, że nieraz jeszcze po niego sięgnę.

Ewę i jej Roślinny patrol możecie spotkać na Facebooku - ta strona to kopalnia porad i filmików na temat roślin, ich pielęgnacji i przesadzania.

"Roślinny patrol",
Ewa Wojtowicz,
Oprawa twarda,
Stron: 264,
Wydawnictwo Otwarte, 2018,
Format: 164x230mm,
Cena 49,90 zł.









Komentarze

  1. O super, taką książkę muszę kupić bo właśnie chciałem wprowadzić do domu trochę zieleni ale zupełnie nie wiem jak się za to zabrać i nawet jakiego rodzaju kwiaty można by w domu hodować żeby to było ładne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dużo masz tych roślinek w domu u nas to stoi bardzo mało tak zauważyłam że każdy z domowników już przestał na nie zwracać, nie wiem co zrobić żeby wróciły do łask żeby jeszcze w domu pojawiło się kilka nowych roślin.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wprawdzie facetem jestem, ale zauroczyłaś mnie tym wpisem!

    OdpowiedzUsuń
  4. Po przeczytaniu tej książki mam wrażenie że sporo z informacji w niej zawartych można znaleźć w internecie. Żadnej innowacji to nie wprowadza w świat botaniki, uprawy roślin i w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
  5. Też mam bzika na punkcie kwiatów, mam ich w domu naprawdę dużo , uwielbiam je :D Poprawiają wystrój i powietrze w domu :) Książka bardzo fajna, chyba już wiem co chcę na urodziny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki temu wpisowi wiem już co kupić mojej mamie na imieniny. Lubi sobie pogrzebać przy kwiatkach to myślę że prezent jej się spodoba. Tym bardziej że nie jest ona za bardzo in to internet :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Przy roślinach wszystkie wskazówki są dla mnie cenne, ale przyznam, że w domu u mnie za dużo kwiatów nie mam. Bardziej stawiam na ogród i zwróciłam uwagę na stronę https://studiodomu.pl/laurowisnia-kiedy-i-jak-sadzic-czy-nadaje-sie-na-zywoplot/ . Dowiedzieć się można nieco więcej na temat laurowiśni, która mnie osobiście bardzo się podoba. Może dla kogoś to będzie pomysł na ogród.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz