Jeleń, Roksana Jędrzejewska-Wróbel, il. Grażyna Rigall
Zerkam na tego jelenia z okładki, a on patrzy na mnie, prosto w oczy. Wbity w garnitur - mam wrażenie, że kołnierzyk uwiera go w szyję. Wybór bohatera nie wydaje się przypadkowy - jest jak policzek wymierzony w czytelnika, a ten wstrząs wydaje się zamierzony .W slangu miejskim jeleń to przecież ofiara, frajer.
Stos książek na parapecie, a ja mam niemoc twórczą. Trudno zasiąść i pisać. Myśli z trudem nanizuję na nitkę, ale ta pęka i koraliki rozsypują się po podłodze... Ale Jeleń patrzy na mnie od wczoraj i patrzy, i czuję wewnętrzny przymus, wewnętrzną konieczność, ba - potrzebę!- żeby o nim napisać. Palce aż się rwą, żeby wystukać na klawiaturze to, co się kotłuje w głowie. Bo to jest piękna, przepiękna książka! Od pierwszej okładki po ostatnią, od słowa do słowa, od ilustracji do ilustracji.
Nasz bohater jest frajerem? Zagoniony, zaplątany w korporacyjną sieć (stawiam, że to była korporacja) - dom-praca-biblioteka-dom-praca-pralnia-dom-praca... Od poniedziałku i byle do weekendu. A ten weekend zawsze w mieszkanku, bo tylko tu "czuł się bezpiecznie i swojsko", ale choć tylko tu czuł się bezpiecznie, to i tak nie opuszczało go poczucie tymczasowości, bycia nie na miejscu, bo to mieszkanko nie było domem i równie chętnie przyjęłoby każdego innego. Na przykład sąsiada Muflona.
Przypadek sprawia, że po powrocie z pracy Jeleń nie mógł zaparkować swojego samochodu - wszystkie miejsca były zajęte. Pod jego blokiem i przy kolejnej i kolejnej ulicy. I jeszcze dalej też. Poszukiwanie miejsca - to zataczanie kręgów coraz większych i większych - kończy się fiaskiem. Jeleń coraz bardziej oddala się od mieszkania, już sam nie wie, gdzie jest. Więc jedzie. I jedzie.
Nowe miejsca, nowe ulice i bloki. Serpentyna dróg i czarny tunel. Tunel, po wyjechaniu z którego nie jest się tą samą osobą, Kryzys, nieszczęście, wstrząs, porażka, może zwolnienie z pracy, może choroba, może rozstanie. W życiu nie raz i nie dwa dochodzimy do ściany i mamy wrażenie, że czarne niebo wali nam się na głowę. Porażki wpisane są w drogę, ważne, co z nich wyniesiemy, na co je przekujemy. Jeleniowi się udaje. Pusty bak - a może przypadek, a może los czy opatrzność - przenosi go tam, gdzie jego miejsce, miejsce, w którym nigdy nie był, a które jest mu tak bliskie i znajome. Miejsce, w którym czuć zapachy i powiew wiatru, w którym wiadomo, że jesteśmy u siebie.
Nasz bohater ma szczęście - dostrzega to, co wcześniej było poza zasięgiem jego wzroku. Zaprogramowany korporacyjny ludzik dostaje szansę i ją wykorzystuje - otrząsa, przytomnieje.
Czytając tę książkę przed oczami mam twarze. Twarze bliskie i nieznajome, twarze ludzi, z którymi mknę pospiesznym do Centrum. I twarze w samochodach, które obserwuję z okien autobusu - ludzi, którzy wiozą dzieci do przedszkoli i szkół, rozmawiają przez komórki, wydając dyspozycje, palą papierosy, i zawsze bardzo się spieszą. I przeważnie są spóźnieni. Jesteśmy niewolnikami czasu, niewolnikami miasta, i pracy codziennie pochłaniającej znacznie więcej niż osiem godzin życia.
Bardzo polecam! To książka, która inaczej przemówi do dziecka, a inaczej do dorosłego. Głos, który pięknie wpisuje się w nurt książek dotykających problemu kondycji współczesnego człowieka. Okładka - cudo! I dalej też wspaniale. Grażyna Rigall pięknie prowadzi nas przez tekst. Jest poruszająco, jest niepokojąco, ale i jest zabawnie. "Jelenia" ustawię na swojej półce, obok "Zgubionej duszy" Tokarczuk/Concejo i "Cykady" Shauna Tana.
* Ja też czuję, że się nie mieszczę :)
Jeleń,
Roksana Jędrzejewska-Wróbel,
il. Grażyna Rigall,
Wydawnictwo Bajka, 2018,
oprawa twarda,
stron 36
wiek: 5+,
cena 29.90 zł
Oj, już widzę, że mi się podoba! :-) Świetne ilustracje!
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje recenzje z nerwem ,zaangazowaniem,pisane prostym pieknym jezykiem.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń