Banany z cukru pudru, Aleksandra Karkowska, Barbara Caillot-Dubus
Z dzieciństwa pamiętam rozmowy z babcią. Godziny niby długie, a jednak za krótkie. Opowieści przywoływane z tęsknotą i wzruszeniem. Wzrok babci stawał się odległy, głos spokojniejszy. Widziałam wyłaniających się przede mną ludzi, utkanych z przeszłości, emocji i słów. I historii mojej nie mojej. Imiona, za którymi nie stały twarze, musiałam je sobie wyobrazić. Rodzina nie znana, a jednak moja. Dużo było tych historii, splątanych losów, triumfów i porażek, błędów, które trzeba odpokutować, wydarzeń, które łamią w pół, a jednak oni trwali i szli dalej. I zwykłych opowieści. Jak to było, co się jadło, jak się ubierało, u kogo kupowało i za ile... Czasem słuchałam z wypiekami na policzkach, czasem słowa przelatywały obojętnie obok mnie.
A teraz żałuję. Że nie zapamiętałam. Że nie poniosę tych opowieści dalej. Zapomniałam. Byłam za mała, a babcia tak szybko odeszła, zabierając ze sobą przeszłość, która jest i naszą przeszłością.
Dlatego łapczywie czytam wspomnienia innych. "Banany z cukru pudru" są niezwykłą książką - przywołują lata, które odeszły, ciężkie lata, naznaczone wojną, głodem, biedą - ale wspomnienia uczestników opisywanych wydarzeń dosłownie kipią emocjami, radością, beztroską - bo bez względu na czasy dzieciństwo takie własnie jest. Ma w sobie świeżość, ciekawość i nadzieję.
Autorki zebrały opowieści z dzieciństwa 23 osób, mieszkańców warszawskiej Sadyby - czyichś babć, prababć, cioć i wujków. Wspomnienia z podwórka i szkoły, zabawne historie, smaki, wydarzenia, które mocno utkwiły w pamięci. Pierwsze przyjaźnie i nauki, pierwsze odkrycia. prezenty. Zwyczajność i niezwyczajność. A ponieważ konkretne historie nie są przypisane do konkretnych osób - wspomnienia zlewają się, stają się zbiorem wydarzeń, pokazującym rzeczywistość i koloryt dawnych lat. Uniwersalnym zapisem dzieciństwa z lat 30.tych, 40.tych. 50.tych...
Wypatrzyłam tę książkę w bibliotece i przeczytałam ją w drodze jednym tchem. To krótkie obrazki, migawki, błyski, podane w niezwykłej formie - brulionie z lekko pożółkłym papierem, okraszonym mnóstwem starych zdjęć w sepii i czarno-bieli.Trzymając tę książę w ręku ma się wrażenie, że trzyma się czyjś pamiętnik. Bo to jest pamiętnik, tyle, że zbiorowy.
Cieszę się, że przeczytałam tę książę teraz, u progu świąt i że w tym czasie podzielę się nią z chłopakami - to czas kiedy zwalniamy, wspominamy, a to co było splata się z tym, co jest. Mam nadzieję, że rozbudzi ich ciekawość, skłoni do zadawania pytań bliskim o ich dzieciństwo - tak inne, a jednak w tym co najważniejsze - tak podobne.
Banany z cukru pudru,
Aleksandra Karkowska, Barbara Caillot-Dubus,
Oficyna Wydawnicza Oryginały, 2015.
Bardzo lubię tę książkę za przywoływanie wspomnień:)
OdpowiedzUsuńU mnie też się pojawi kilka słów o tej książce, jeszcze przed Świętami :)
OdpowiedzUsuńAle cudne! Dziękuję za Twój wpis - inaczej pewnie nie trafiłabym na tę książkę... Już zamówiłam ją dla siebie i swojej mamy - obie uwielbiamy takie opowieści!
OdpowiedzUsuńPS. Tytuł książki jest cudny!
Oryginalny tytuł :) Zapowiada się bardzo ciekawie!
OdpowiedzUsuńNajciekawsze jest prawdziwe zycie. Recenzja piekna.
OdpowiedzUsuńCieszę się,że kartka się podoba jest mi bardzo miło.
OdpowiedzUsuńNie mam jeszcze założonego blogowego konta na FB. Posiadam tylko prywatne.
Pozdrawiam i jeszcze raz życzę Wesołych Świat. :)
Dziękuję bardzo za tę niezwykłą, poruszająca wspomnienia recenzję. Zapewne sięgnę po tę pozycję o oryginalnie brzmiącym tytule. Tymczasem życzę Tobie magicznych i wyjątkowych Świąt :)
OdpowiedzUsuńTak! Babcie, to potrafiły opowiadać. Też uwielbiałam te wszystkie historie, opowieści z czasów, które jako dziecko ciężko mi było sobie wyobrazić. Podczytywałam sobie tę książkę w pracy, jest niesamowita. Zabiera w odległą podróż, z której nie chce się wracać. Świetną recenzja, tyle w niej pięknych emocji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam świątecznie :)