O osiedlowej bazie, skarbach z drugiej ręki i nauce dla dorosłych, żeby nie wcinali się w zabawy dzieci ;)
Chłopaki długo nie wracali. Minęła 19.30. Minęła 20. O 20.20 ubrałam się i wyszłam. Przed blokiem pusto, cicho, za blokiem też. Jakby dzieci wywiało. Kieruję się więc w okolice, gdzie ostatnio często się bawią. Nadal na naszym osiedlu, ale w drugiej jego części. Z daleka widzę sylwetki dzieci. Moi też tam są. Biegają jak w ukropie, zabawa w najlepsze trwa i nikt nie myśli o wracaniu do domu.
Podchodzę bliżej.
Wszystkie oczy wlepione we mnie. Patrzą jak zareaguję, bo z rodzicami to nigdy nie wiadomo.
a ja zamarłam
zatkało mnie
z zachwytu!
Za blokiem, między garażem a drzewem, rozpościerała się kraina cudowności. Dziecięcej cudowności!
Skarby jak no ... z outletu? albo z drugiej ręki! Proszę państwa, otóż było tam: łóżeczko dziecięce, wyścielone kartonami - ktoś w nim urzędował i nie było to niemowlę, pod drzewem materacyk z prześcieradełkiem, obok szuflada - też już zamieszkana, dostojny fotel prezesa (kręcący się) z zadaszeniem (ktoś kupił sobie nowe meble, kartony wyrzucił - dzieci zrobiły nich daszek zawieszając na gałęziach), jakieś wiadro i garnek, i zmiotka, złożony wieszak biały, narzuta duża rozłożona niczym na pikniku, sanki, dziecięcy wózek, młynek do kawy. Drzewo obwieszone było lampkami, z najniższej gałęzi finezyjnie rozwieszony łopotał szalik kibica (nie Legii tylko jakiejś Barcelony tudzież Real Madryt). I parę innych rzeczy, których już nie pamiętam. Dzieci uwijały się jak mrówki, zdobiły, przekładały rzeczy, no meblowały się po prostu!
Patrzyłam z radością - jak się bawią, tworzą, znajdują (pal diabli, że w śmietniku), nadają rzeczom nowe znaczenia i wymyślają nowe przydatności .. Dzieci małe, dzieci duże... Jakiś konflikt się pojawił, starsi nie chcieli młodszych, a młodsi sprzedaliby dusze diabłu, żeby móc tu razem ze starszymi... Postałam, popatrzyłam, pochwaliłam, poprosiłam, żeby jednak niektóre rzeczy odnieśli na śmietnik, typu porwane gazety czy resztki kartonów - bo wiadomo, mieszkańcy będą się burzyć, że śmieci, że bałagan, że trawnik...
I kiedy tak stałam i wzrokiem ogarniałam to żal mi się tych dzieciaków zrobiło - bo zaraz ktoś pójdzie do administracji ze skargą, i przyjdzie ochrona i wyrzucą i rozgonią towarzystwo. Jak zawsze... A oni tak fajnie, naprawdę fajnie się bawili! Rozognione oczy, zaróżowione policzki, smugi na twarzy (brudni, czyli szczęśliwi!).
Komuś będzie za głośno, dla kogoś nieporządnie, dla kogoś: kto powywlekał te śmieci?
I tak stałam i kombinowałam w głowie, co by tu... Jakby rodzice starszych dzieci, które już wyrosły z maluchowego placu zabaw zebrali się, pogłówkowali, napisali do wspólnoty, może by się coś stworzyło - jakąś wiatę, chatkę, domek... żeby dzieci miały swoją przestrzeń do takich kreatywnych zabaw, swój kąt. Zapaliłam się w głowie do pomysłu, najchętniej już leciałabym do domu i działała - pisała, organizowała...
I podzieliłam się tymi myślami z mamą, która tak jak ja przyszła po swoje dziecko.
Ja bym mogła przynieść namiot - powiedziała. - I koce im dać i stare talerze!
Mój Franek przysłuchiwał się temu z krzywa miną. A potem , kiedy już wróciliśmy do domu (kiedy ja już w głowie im wybudowałam, naznosiłam i najchętniej też pobawiłam się razem z nimi) - powiedział:
- Mamo, ale my NIE CHCEMY, żebyście nam urządzali NASZĄ bazę. My chcemy żeby było tak jak jest! Nie chcemy garnków i talerzy z domu, poduszek ani koców. Chcemy chodzić na łowy do śmietnika, a nie do domu! Chcemy sami to robić po swojemu!
Zatkało mnie po raz drugi ;) I czy nie jest prawdą, że dorośli mogą wiele nauczyć się od dzieci?
*Zdjęcia pochodzą ze strony: Pinterest, gdzie trafiły z podlinkowanego artykułu.
:(((( a już myślałam, że to właśnie ta baza :((( może zamieścisz zdjęcia?
OdpowiedzUsuńniestety, nie miałam ze sobą aparatu. A szkoda, bo baza robiła wrażenie!
Usuńmądre dzieci :)
OdpowiedzUsuńdorośli robią bazy, żeby dobrze wypadały na zdjęciach w mediach społeczniościowych... ;)
mądre! I co z tego, że budują coś na chwilę, ważne, że jest ich.
Usuńdorośli robią teraz inne "bazy"
UsuńUczyć się od dzieci to przywilej mądrych dorosłych. Dzieci są bardzo kreatywne i gotowe rozwiązania są dla nich nudne. Fajnie być dzieckiem z jego ciekawością i budowaniem świata:)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Rozpędziłam się w wyobrażaniu sobie, co by można im zrobić, żeby mieli fajnie, nie pytając, czy oni w ogóle tego chcą. Człowiek trochę zapomina, co było w dzieciństwie najbardziej ekscytujące ;)
OdpowiedzUsuńTak to właśnie jest, dzieciom nie przeszkadzać w kreowaniu przestrzeni wokół nich, wg ich praw i zasad :) Choć to czasem niehigieniczne jest ;)
OdpowiedzUsuń