Kroniki Saltamontes. Ucieczka z mroku, Monika Marin, il. Basia Gula
Wieczory spędzone na czytaniu Kronik (na razie przeczytaliśmy pierwszy tom) nie zapisały się w mojej pamięci jakoś szczególnie miło. Mam nadzieję, że autorka tego nie przeczyta, bo jej będzie przykro. Ale taka prawda...
Kłótnie, fochy, dąsy (to oni - moje chłopaki) i chrypa (to ja). I oskarżenia. Ich. Kierowane w moją stronę,
A bo Ty zawsze tak nam krótko czytasz!!!
No żesz, gardło zdzieram, w ustach sahara, a im jeszcze źle? Ileż można! Dajcie żyć!
Moja rada: nie czytajcie jej dzieciakom, bo wam uprzykrzą wieczory, a wieczory - wszyscy rodzice to wiedzą - są na wagę złota.
Bo to jest tak: ja już nie mogę, a raczej moje gardło już nie może, język się plącze, a chłopaki chcą jeszcze. I jeszcze. Walczą o "do końca rozdziału, o jeszcze dwie strony, jedną, a to się nie liczy, bo był obrazek"... Chrypię i skrzypię, język staje kołkiem...
Więc jej nie czytajcie. Bo wciągnie i Was, nie daj Panie Boże! I będziecie skrzypieć i chrypieć jeszcze jedną stronę, jeszcze dwie... Coś jest w tej książce, że porywa i płyniemy z jej nurtem. Bo tu cały czas jest akcja, bez chwili na oddech, wrze. Tajemnica goni tajemnicę, pytania pojawiają się jedno po drugim. Trochę jest strasznie, trochę niesamowicie, chwilami wzruszająco, i dzieje się tyle, że hej! Kilka książek tym "dzianiem się" można by obdzielić! Więc trochę rozumiem, że chłopaki tacy wkurzeni, jak już, już ma się coś rozwiązać, rozwikłać, a matka ogłasza fajrant i spać! A co się działo, jak książkę zostawiliśmy u babci! Wizja dwutygodniowej przymusowej przerwy wywołała niemal histerię.
Ciekawi i czas (akcja zaczyna się po zakończeniu wojny, w Szczecinie, który dopiero co został Szczecinem, bo był jak pamiętamy z historii Stettinem); i miejsca - robi się międzynarodowo: jesteśmy w Polsce, Francji, Niemczech, Włoszech; tajemnica (bractwo, podziemia); i to, jak potoczą się losy dwóch głównych bohaterów Aleksa i Adama - niezwykłych chłopców i przyjaciół z sierocińca i i Kotleta, psa jednego z nich(tak, ten wątek dla mnie był bardzo istotny). Jest o przyjaźni, miłości i marzeniach. Nie napiszę nic więcej, żeby nie spoilerować.
Jak czujecie się na siłach - czytajcie, ale żeby nie było, że nie ostrzegałam: książka ma ponad 300 stron, mały druk, ilustracji też niewiele (swoją drogą nie bardzo mi się podobają). Moi już dopytują o drugi tom, więc po sylwestrze ruszamy z "Tajemniczym bractwem".
Książka polecana jest od 9 roku życia. U mnie słuchali jej z własnej woli i sześciolatkowie.
Kroniki Saltamontes. Ucieczka z mroku,
Monika Marin,
il. Basia Gula,
wyd. Pinus Media, 2013.
Tak, to nie jest książka do głośnego czytania! U nas w domu najpierw Starszy przeczytał a potem ja.. Albo odwrotnie.. Tak na marginesie to jest również świetny audiobook, jakby co :-)Ale tylko cz. 1..
OdpowiedzUsuńJa teraz zdzieram sobie głos na czytając chłopakom Harry'ego Pottera. Młodszy zafascynowany i pyta czy kolejne części też mu przeczytam :-)Mówię, że poczekamy na kolejne ilustrowane wydania. Podreperuję przez ten czas gardło :-)
My czytamy podczas drogi, w samochodzie. Jest cicho i bezkonfliktowo :-) Już niedługo wyruszamy, byle za dnia :-)
OdpowiedzUsuńZnam temat "jeszcze jednego rozdziału" bardzo dobrze. I choć nauczony doświadczeniem powinienem unikać "kobył" do głośnego czytania, to jednak raz na jakiś czas podejmuję rękawicę.
OdpowiedzUsuńPS. Starszy nie doczytał pierwszej części, ale to dlatego, że wpadło mu wtedy w ręce coś ulubionego :) Fajne info o audiobooku :)
Ja tak czytam teraz "Ronię". Po niej sięgnę po coś krótszego z cała pewnością a za jakiś czas pewnie poszukam tych kronik. Chyba że poczekam az córka sama sobie je będzie mogła przeczytać ;) Obiecuję nie kazać gasić światła po 22-giej
OdpowiedzUsuń