Mats i Roj. Ktoś się wprowadza, Eva Lindström

Jedna z naszych wakacyjnych książek. Wożona tu i tam, w koszyku rowerowym, plecaku, torbie. Czytana niespiesznie, po jednym rozdziale. Z uwagą słuchana.

Dwaj chłopcy poznają się po przeprowadzce jednego z nich (Matsa), do miasta, w którym mieszka drugi (Roj). Obserwujemy ich w rożnych sytuacjach, w domu, na dworze, u kolegów. Niby jest normalnie, ale coś nie gra. Co? Autorka idzie ramię w ramię z chłopakami, nie wyprzedza ich ani z tyłu nie komentuje. Zdaje relację. Nie moralizuje, nie dopowiada. Książka ma zmienne tempo - raz przyspiesza, raz akcja wlecze się, aż robi się nudno, ale... no właśnie - dzieciom to nie przeszkadza, dzieci słuchają, proszą o ponowne przeczytanie kilku zdań, pokazanie rysunku - po prostu dzieci świetnie tę książkę czująAutorka koncentruje się na tym, co ważne dla bohaterów, patrzy ich oczami,więc czasem zatrzymujemy się na szczególe z pozoru nieistotnym albo przechodzimy obojętnie wobec czegoś, co aż prosi się o wyjaśnienie.

Chłopcy eksperymentują, sprawdzają. Przekraczają granice własnej wyobraźni, próbują. 
Wystrzeliwują kamień w kosmos, budują szałas, oglądają jaszczurkę kolegi, organizują pchli targ, zostawiają znaleziony wózek sklepowy na krze, żeby zobaczyć, co się stanie, wymyślają drugi świat, który "dzieje się" obok - pod podłogą. Raz świetnie się dogadują, a czasem sprawiają sobie przykrość, czasem się nudzą, albo martwią czymś (np. czy Hans dotrze na urodziny Matsa?), boją (Roj na grzbiecie Rolanda), ot zwyczajne wydarzenia z życia dzieci.

12 opowiadań. Mało ilustracji, oszczędnych, jakby rysowanych niewprawną ręką dziecka. Moi chłopcy z żalem przyjęli wiadomość, że to już koniec. Rano sprawdzili, czy nie pominęłam jakiegoś opowiadania, czy na pewno przeczytałam wszystko. Niestety, okazało się, że wszystko...



Mats i Roj. Ktoś się wprowadza,
tekst i ilustracje Eva Lindström,

tłum. Marta Wallin,
Zakamarki, 2015.

Komentarze