Burzliwe dzieje pirata Rabarbara, Wojciech Witkowski, Edward Lutczyn
Poczciwy Rabarbar, chłop wielki jak dąb, o gołębim sercu, lubiący grochówkę swojej ukochanej Barbary i zdrowy, mocny, najlepiej trzydniowy sen; a także ceniący sobie długie chwile spędzone na myśleniu, i pykaniu fajeczką...
Mężczyzna jest głową, a kobieta szyją, która tą głową kręci - to powiedzenie jak ulał pasuje do głównej pary bohaterów - Rabarbary i Barbary. Ona jest motorem zmian, ich inicjatorką i prawdziwym wsparciem dla naszego marynarza. Kiedy trzeba - jasno potrafi dać do zrozumienia, czego oczekuje od męża i jaka jest jego rola w ich związku. Baba z charakterem! Niby to książka dla dzieci, ale i dorosły nie raz uśmiechnie się pod nosem :)
Rabarbara poznajemy, kiedy fregata wraca z wyprawy do Indii z załogą - pod dowództwem nowego kapitana. I załoga nie jest szczęśliwa... bo dowódca Ocet (tak, tak się nazywał!) zamienił nazwę fregaty z Piersi Łabędzia na Kaczy Kuper... Kto by chciał pływać na Kaczym Kuprze? Rabarbar po sprzeczce z kapitanem, nie ma chęci na dalszą wspólną podróż na Kaczym Kupcze, więc wskakuje do wody i płynie wpław... do domu.
Płynie i płynie. Tak długo, że na jego głowie wije gniazdo mewa i składa w nim jajo, z którego wykluwa się ptaszek... Płynie i płynie, aż trafia na wyspę ludożerców, ale i tu umyka śmierci. A potem, już w domu, myśli i myśli i wymyśla, że zostanie piratem! I zbroi się na spotkanie z dowódcą. Ostra to będzie walka, amunicja złożona w całych arbuzów i pomidorów to oręż pirata, który wypowiada walkę niecnemu kapitanowi! Jak sobie poradzi nasz bohater?
A co będzie się działo, kiedy pojawi się Krztynek - synek Barbary i Rabarbara? Rabarbar znajdzie w sobie prawdziwy ocean czułości i miłości do młodego! Trzeba przeczytać! Zabawa gwarantowana.
Moje chłopaki z przyjemnością sięgną po kolejne części (wydane zostały też audiobooki, jednak my póki co wybieramy papier).
Książa została napisana w latach 70-tych, a i współczesne dzieci bardzo ją lubią!
Burzliwe dzieje pirata Rabarbara,
Wojciech Witkowski,
il.Edward Lutczyn,
Wydawnictwo BIS, 2011.
Jeśli się sprawdza, to jest dobre, a Rabarbar pioruńsko bawi sześciolatka. Sama to znam z dzieciństwa, a Lutczyna darzę ciepłymi uczuciami! Drobne zastrzeżenie: na głos to mi się czyta źle. Winą jest język Witkowskiego. Ale nic to, brniemy dalej :)
OdpowiedzUsuńTrzeba przestać się przejmować i po prostu czytać ;) My się przy tej książce wygłupiamy, a ja czytam ją wieloma głosami ;) i jakoś idzie - ważne, że dzieciaki chcą słuchać.
UsuńTak! My też lubimy Rabarbara! Czytałam Młodszemu pierwszą część a kolejne słuchał na audiobookach w świetnej interpretacji Modesta Rucińskiego. Polecamy!
OdpowiedzUsuńJakoś do audiobooków nie mogę się przekonać, a raczej chłopaki. Ale będę próbować ;)
OdpowiedzUsuńO, zupełnie o takiej książce zapomniałam. Trzeba sobie przypomnieć, sięgnąć i poczytać z dzieckiem. Dziękuję za przypomnienie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń