Sobota na dwóch kółkach

Taką jesień uwielbiam! Upiekliśmy muffinki, zapakowaliśmy plecak i ruszyliśmy gdzieś, gdzie jeszcze nie byliśmy, choć blisko nas to, blisko... CUDOWNE MIEJSCE! Widzieliśmy kości dinozaura (!), paralotniarzy mogliśmy niemal łapać za nogi, samolociki latały na wyciągnięcie ręki, a na polanie - która skradła moje serce - brzozy, brzozy, brzozy... - chłopaki wyszaleli się za wszystkie czasy.
Wróciliśmy cali, choć ja mam za sobą jeden stan przedzawałowy (dziecko+ rower+ruchliwa ulica), A. jedną ranę na kolanie, S. jedną drzazgę w palcu - poza tym ok.


Komentarze