Sztuka latania, Jan Bajtlik


Mały uparciuch, który nie odpuścił. Nie sposób go nie polubić, nie sposób się nie wzruszać, patrząc na te małe skrzydełka, które tak bardzo chcą trzepotać na niebie i króciutkie nóżki, które tak pragną oderwać się od ziemi... I ta czerwona czapeczka! I ta zdziwiona mina!

Najpierw patrzył. Na ptaki. Start wahadłowca. Potem pytał Zieloną Gęś, kurę, ćmę, ale żadna nie była w stanie mu pomóc, przecież one to robią naturalnie. Chciał sprawdzić, jak to jest, czy gra warta świeczki i złapał orła na nogi ... Musiało być wspaniale, choć poobijany i połamany po upadku z wysokości, nie poddał się. Próbował dalej. Co z tego, że nie wychodzi? Nie udaje się tak, to spróbuje inaczej — nie dał rady, skacząc z kamienia, to może z półki skalnej... Też nie? To może katapulta? Nie? No to wystrzeli się z armaty! I ... udało się, poleciał!

W tym momencie poczuliśmy ulgę, bo bardzo chcieliśmy, żeby spełnił swoje marzenie, i trochę się też baliśmy, co też by wymyślił nasz bohater, gdyby i tym razem nie wypaliło? Pingwin leci, leci....a gdzie doleci? Przewrotne zakończenie uświadamia, że często gonimy za czymś, co jest pod ręką. Jednak gdybyśmy nie szukali, to byśmy nie znaleźli. Piękna książka o dążeniu do spełniania marzeń! O harcie ducha i uporze w pokonywaniu przeszkód. Nawet marzenia z pozoru nierealne mają szansę się spełnić, trzeba tylko bardzo chcieć i się nie poddawać! W dążeniu do ich realizacji możemy odnaleźć swoją drogę.

Cała książka zachwyca wizualnie, chce się ją mieć. Mało tekstu, dużo przestrzeni, i mały pingwin, który porywa — dosłownie i w przenośni. A na kolejne książki, sygnowane nazwiskiem Bajtlika, już robię miejsce na półce (dużo miejsca, bo to bardzo młody człowiek i dużo książek przed nim!)

Sztuka latania,
Jan Bajtlik,
Wydawnictwo Hokus-Pokus,
2012.
oprawa twarda,
stron 40,
wiek od 4 lat.









Komentarze