O czym nie śniło się dorosłym, Joanna Wachowiak, il. Jola Richter-Magnuszewska
To było tak, ze księzyc spadł z nieba na nas otwalty balkon i nas tata wsedł na balkon i wziął go do domu i Stasio powiedział, ze to piłka i kopnął go za balkon i potem jak go zzucil na chodnik to ten księzyc się lozbił i potem bylo takie carne tolnado i byl taki golyr i dal mi kilka zeczy i bawiłem sie owocami z tolnadem w bitwę i potem zucilem w niego watę cuklową i zniszczylo się tolnado i nie bylo jego, i potem potem ksiezyc sie naplawił i wata cuklowa spadała z nieba, a ja podsunąłem tak daleko jezyk jak spadała, i spadała mi na język i ja sobie jadłem... - Antek z przejęciem relacjonował mi swój ostatni sen.
Moi chłopcy to mają sny! Czasem straszne, czasem zabawne, fikcja miesza się z rzeczywistością i trudno odróżnić, co stało się naprawdę, a co się przyśniło... Dlatego z pełnym zrozumieniem i przejęciem słuchali opowiadań "O czym nie śniło się dorosłym" Joanny Wachowiak.
Na książkę składa się dziewięć opowiadań - dziewięć snów nawiązujących do przeżyć przedszkolaka - granica między rzeczywistością a snem jest tu zatarta, często dopiero na końcu słuchający bajki przekonują się, że był to sen, a nie jawa.
Sny Bartka, rezolutnego przedszkolaka, nawiązują do wydarzeń przedszkolnych czy domowych, czasem wystarczy jedno zdanie, którego chłopiec do końca nie rozumie, albo porównanie, aby we śnie szukać odpowiedzi ("Kochanie nabierz więcej na łyżkę, nie tyle co ptaszek" powiedziała mama i chłopiec ... obudził się w ptasim gnieździe...). Moim chłopakom bardzo spodobało się opowiadanie Dżdżownica, o poszukiwaniu zwierzątka, które można będzie zanieść na zajęcia w przedszkolu (wiecie, że wśród przedszkolaków furorę zrobiły nie psy, koty czy chomiki, przyniesione przez dzieci, ale dżdżownica Lusia?), czytaliśmy je wielokrotnie. Mnie szczególnie do gustu przypadła i rozbawiła historia "Ręce mamy" - po niewinnej uwadze zapracowanej mamy (Przydałaby mi się dodatkowa para rąk!), chłopiec obserwuje jak wyrastają jej kolejne pary rąk, a praca dosłownie pali jej w rękach, jednak mimo tego nie ma czasu na zabawę z chłopcem... czy Dorosły (jak to jest być dorosłym czy dorosły wszystko może?).
Duża dawka humoru w każdym opowiadaniu sprawia, że dzieci po wysłuchaniu tych bajek zasypiają uśmiechnięte i niewątpliwie mają lekkie sny ;), ciekawe ilustracje Joli Richter-Magnuszewskiej dopełniają humorystyczną treść książki.
Bardzo przyjemna i zabawna książka dla przedszkolaków - stylem, jak i nawet samym wydaniem bardzo przypomina trzy części opowiadań o przedszkolaku Tomku Renaty Piątkowskiej. Polecamy!
Dziękujemy Wydawnictwu BIS za przesłanie nam egzemplarza do recenzji.
O czym nie śniło się dorosłym,
Joanna Wachowiak,
il. Jola Richter-Magnuszewska,
Wydawnictwo BIS, 2013.
Rzeczywiście, ten Antek to ma sny! :-) A książkę czytaliśmy. Bardzo nam się podoba i wszystkim znajomym przedszkolakom ją polecamy. Moje chłopaki niestety nie wiodą tak bujnego, sennego życia :-)
OdpowiedzUsuńSny mają bujne, tylko szkoda, że nie zawsze mam przy sobie kartkę i długopis, żeby je notować ;) Książka ciekawa i dowcipna, i dla dzieci i czytającego rodzica, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń