Lekkie życie Barnaby'ego Brocketa, John Boyne, Oliver Jeffers


Lekkie życie Barnaby'ego Brocketa to jedna z tych książek, które czyta się jednym tchem. Dla mnie książka ważna, którą póki co ustawię na swojej półce. Trochę bajka, jeśli odczytamy ją na poziomie bajki, ale mimo pozornie lekkiego podejścia do tematu i dużej dawki humoru - książka porusza sprawy bardzo trudne. To opowieść o odrzuceniu,  tym bardziej bolesnym, że przez najbliższych - matkę i ojca. O wstydzie, zabijającym miłość i o tym, że ze strachu przed innością, można nie chcieć własnego dziecka. I braku akceptacji.

Lekkie życie Barnaby'ego Brocketa to tytuł przewrotny, bo życie Barnaby (wolę "spolszczyć" Barnaby'ego) lekkie nie jest, choć on sam ... unosi się w górę! Autor ukazuje życie chłopca z dystansem, bez głębszego wchodzenia w uczucia dziecka i chwała mu za to, bo dla kilkuletniego odbiorcy książki  byłoby to za ciężkie do udźwignięcia (a dla mnie stos chusteczek byłby za mały!).
Dziecko przychodzi na świat w "normalnej" rodzinie, jego rodzice pazurami trzymają się tej normalności - ale czym jest normalność? Wszystko zależy od punktu patrzenia! I kiedy rodzi im się dziecko, tak bardzo inne, inne innością, której nie da się ukryć, z którą trzeba stanąć twarzą w twarz - nie dają rady. Po kilku latach, z inicjatywy matki (!) postanawiają pozbyć się synka. Wyprowadzić na plażę i odciąć szelki plecaczka, który dzięki zawartości utrzymywał dziecko na ziemi.... Do głowy same cisną się historie z pierwszych stron gazet, z ostatniego roku - tych matek, które....

Na drodze unoszącego się w górę chłopca pojawiają się inni ludzie - podrzucani, co i rusz przez Boyne'a (autora "Chłopca w pasiastej piżamie") - też z trudną przeszłością, z czarną rodzinną przeszłością trzeba dodać i deficytem miłości w historii swojego życia. Odtrąceni, porzuceni, pozostawieni sami sobie, na lodzie. Wszyscy inni. I ilu ich! Ale poradzili sobie - dali radę! Co ciekawe, choć czuje się pod powierzchnią opowieści  smutek i ból - to jeszcze więcej tu radości i nadziei - bo mimo blizn skrywanych głęboko, można cieszyć się życiem, a nawet odnaleźć nowy dom, nowych bliskich i życzliwych, i z niego/nich czerpać siłę (każda z tych postaci to osobna historia!). Nasz Barnaba nie rozumie, dlaczego rodzice tak postapili, ale cały czas ciągnie do domu i wraca, żeby wreszcie ostatecznie go porzucić. Porzucić dom i wybrać siebie - takiego jakim jest. Zaakceptować siebie. Zrozumieć, że woli być taki, bo taki jest - niż być kimś, kim nie jest i choćby nim się stał, to nigdy nim nie będzie...

Książka Boyne'a daje do myślenia, porusza, wierci dziurę w brzuchu, bo dotyka w pewien sposób każdego - rzadko w skali makro, ale w mikro już tak. Bo jak dużo jest osób, które nigdy nie byłyby karcone za to, jakie są - i przywoływane "do porządku" przez rodziców, przedszkolanki, potem nauczycieli, kolegów - bądź taki nie bądź taki...bądź taki nie bądź taki....Nie  chcę psychologizować, bo psychologiem nie jestem, ale ile niesiemy w sobie poczucia bycia niedoskonałymi i braku akceptacji, bo nie spełniamy oczekiwań innych ludzi, bo zobaczyliśmy w czyichś oczach zawód i rozczarowanie? Może w dzieciństwie, może w młodości, może teraz. Kiedyś.

Pewnie wielu z nas kiedyś latało, tylko ktoś podciął nam skrzydła...

Lekkie życie Barnaby'ego Brocketa to książka, z którą dziecka samego zostawić nie można. Tylko słuchać, rozmawiać, tłumaczyć, pytać... Najpierw przeczytałam ją sama, teraz czytam Frankowi, który za miesiąc skończy 8 lat. I tylko się zastanawiam, czy nie jest jeszcze trochę na tę lekturę za mały?

I na koniec - za mało, za mało mi w książce Olivera Jeffersa, którego ilustracje znamy z "Chłopca i pingwina" i "Serca w butelce" - okładka zapowiada ucztę dla oka, a wewnątrz tylko kilka rysunków!

***
Dziękujemy Wydawnictwu Dwie Siostry za egzemplarz recenzencki

Lekkie życie Barnaby'ego Brocketa,
John Boyne,
il. Oliver Jeffers,
tłum. Tina Oziewicz,
wyd. Dwie Siostry.

Komentarze

  1. tego właśnie nie lubię w ksiazkach dla starszych dzieci i młodzieży- że tak mało w nich ilustracji! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ilustracji tu mało, ale za to jakie są! No i a sama okładka! Franek słucha i chce żebym czytała mu wiecej, jeszcze chociaż kilka stron... a może i w ciągu dnia... czyli podoba się!

      Usuń
  2. Uzupełniają się nasze recenzje :) (śmiem twierdzić).
    Pozdrawiam świątecznie już.
    Rzeżucha

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę napisać - piękna recenzja!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz