Niepokonani, Krzysztof Ziemiec


Siłą tej książki są opowiadane w niej historie.

Po głupawych, płytkich wywiadach o niczym, które trudno czytać, a jeśli już - to po odłożeniu gazety nie wiemy, o czym była mowa - na odtrutkę dobrze jest trafić na wartościową lekturę. Ważną. O czymś istotnym, co porusza, daje do myślenia. Zostaje w głowie i powraca. Wymaga przemyślenia.
Cieszę się, że znalazłam "Niepokonanych" Krzysztofa Ziemca. Książka to z wyglądu niepozorna, okładka wcale nie zachęca do bliższego kontaktu z lekturą - twarz Ziemca na tle ognia jest zbyt dosłownym odniesieniem do tego, o czym to i dlaczego. Każdy chyba pamięta wypadek dziennikarza, który poważnie ucierpiał ratując rodzinę w czasie pożaru, jaki wybuchł w jego domu, a potem długo dochodził do zdrowia.
Ale nie zniechęcajcie się okładką. Bo to, co w środku sprawi, że nie okładkę zapamiętacie, a słowa rozmówców Krzysztofa Ziemca.

Krzysztof Ziemiec, po powrocie do zdrowia i telewizji najpierw prowadził program, w którym przeprowadzał rozmowy ze znanymi na trudne tematy, dotykające ich osobistych tragedii, a teraz przełożył te rozmowy na książkę. Programu nie oglądałam (żałuję), od książki nie mogłam się oderwać.

Każda historia jest poruszająca, przejmująca, a słowa - mądre słowa, płynące z ust bohaterów są nie tylko pocieszające, ale przywracające wiarę. W co? W sens życia, człowieka, Boga... Przewrotnie - bo przecież śmierć dziecka usprawiedliwiałaby odwrócenie się od Boga i życia w ogóle. Podobnie dramatyczny wypadek, sprawiający że osoba, która mu uległa będzie do końca życia prawdopodobnie poruszać się na wózku. A tragedia - utrata rodziców w dramatycznym momencie usprawiedliwiałaby stoczenie się na margines...
Bohaterowie, z którymi spotykamy się na łamach "Niepokonanych" - poszli dalej. Nie zapiekali się w złości, bólu, nie zanurzali w otchłani rozpaczy, zwątpienia, choć różne etapy przeżywania utraty mają za sobą - o czym mówią odważnie i otwarcie - tylko chcieli nadać sens utracie, odejściu kogoś kochanemu, spełnić czyjś testament, ponieść dalej jak sztandar tę śmierć czy historię czy nie zawieść pokładanych nadziei. W którymś momencie dotarło do nich, że wszystko czemuś służy, że wszystko, co się dzieje - jest po coś. Mało tego, dramatyczne chwile uświadomiły im, że muszą coś zrobić dla innych, coś dobrego. I zmieniły ich życie na lepsze, wartościowsze, pełniejsze. I większość z nich opowiada, że za kotarą - bólu, rozpaczy spotkali Boga/sens/pełnię i pociechę. Choć do tej wiedzy dochodzi różnymi drogami i w różnym czasie.

Mówią o wybaczeniu, pogodzeniu, miłości i sile, którą czerpią z tego, co robią na co dzień - a robią naprawdę dużo. Przypomnę choćby Ewę Błaszczyk, dzięki której powstała fundacja Akogo i klinika dla dzieci w śpiączcr Budzik; Tomasza Osucha (po śmierci synka założył Fundację Spełnionych Marzeń, która pomaga dzieciom z chorobami nowotworowymi i ich rodzicom); dr Kazimierza Szałatę, założyciela fundacji pomagającej chorym na trąd. Ale i Monikę Kuszyńską, która pokazuje, że na wózku też można być piękną i szczęśliwą kobietą, realizując swoje cele; Jacka Olszewskiego, który po śmierci Agaty Mróz sam wychowuje ich córkę, ale i działa społecznie; Radka Pazurę, który po wypadku i długiej rehabilitacji przewartościował swoje życie i głośno głosi niepopularne prawdy i odważnie mówi o życiu; Jaśka Melę, który udowadnia sobie i innym, że bez ręki i nogi można tyle samo, a nawet więcej co z "z" - bo ważna jest motywacja, samozaparcie i chęci. Każdy z nich wspiął się na swój prywatny Mount Everest bólu, ale z niego nie skoczył, tylko pięknie poszybował w górę...

Pięknie o tym mówią, bez patosu i wielkich słów. Po prostu.

Zastanawiałam się, jak jednym słowem, zdaniem podsumować tę książkę. Przyplątało mi się jedno słowo i chyba trafnie oddaje ducha tej lektury - ona ubogaca.
 Koniecznie przeczytajcie!









Krzysztof Ziemiec, Niepokonani
Dom Wydawniczy Rafael,

2013.


Komentarze