Ślimaki, przyjaciele chłopaków


Sezon na placu zabaw zainaugurowany. A przy placu, w chaszczach, mieszkają ślimaki. Kiedy tylko stopniał śnieg i zaświeciło słonko wybudziły się ze stanu hibernacji i są, ku uciesze dzieci. Jeden z nich na dobę zamieszkał u nas w domu i otrzymał imię Ślimorek ;) Franek nalał mu trochę wody, słoik wymościł mchem, trawą, patykami.


Kiedy wróciłam do domu, ślimaka nie było, słoika również. Pomyślałam, że pewnie chłopaki rano, idąc z tatą do szkoły i przedszkola, wynieśli go na dwór,. Przecież ślimak miał spędzić u nas jeden dzień, a potem wrócić na wolność.


Jakie było moje zdumienie, kiedy Franek wrócił ze szkoły: w ręku dzierżył słoik ze swoim małym przyjacielem!

Wykorzystując poranne zamieszanie wsunął słoik do plecaka i jakby nigdy nic pojechał na ponad 8 godzin z nim na lekcje i do świetlicy! Z jego opowieści wiem, że zaskoczenie pani było wielkie, kiedy zobaczyła na ławce słoik ze ślimakiem. Nie dziwię jej się wcale... mało tego, w czasie zajęć po kolejnym oglądaniu, zepsuło się foliowe zabezpieczenie słoika z dziurkami - Franek co jakiś czas musiał wychodzącego ślimaka łapać i wkładać do środka...Szczęśliwie wrócili ze szkoły cali i zdrowi. Ślimak zaliczył wyjście na trawę i znowu wrócił do domu. Jeszcze tylko do jutra...

Komentarze