Król Maciuś Pierwszy i ... samochodzik :)


Chłopaki, po trzech tygodniach przechodzonych do przedszkola, niestety chorują. Kaszel, katar, od soboty gorączka. Walczymy z choróbskiem, ale lekko nie jest. Między syropami, inhalacjami i oklepywaniem plecków próbuje ich czymś zająć, ale panowie szybko się nudzą, do tego nie czują się dobrze, więc są marudni i chwilami rozdrażnieni. Malujemy i rysujemy, kolorujemy kolorowanki, oglądamy i czytamy książeczki, słuchamy audiobooków. Teraz włączam im Króla Maciusia - pan Tyniec czyta, a my wyżywamy się artystycznie...
Osobiście poszłam na całość, bo szyć wyjątkowo nie lubię, a i zdolności w tym kierunku u mnie brak - i Antosiowi, który zdecydowanie ma się gorzej, na pocieszenie uszyłam samochodzik. Bo jesteśmy na etapie aut. Wyszedł jak wyszedł, grunt, że się podoba, a i przytulić się do niego można ;)


Król Maciuś Pierwszy i Król Maciuś na wyspie bezludnej  to dwie płyty wydane przez Bibliotekę Akustyczną na licencji Wydawnictwa W.A.B z ilustracjami na okładce Marianny Oklejak.
Kto nie zna Króla Maciusia? Janusz Korczak, który kochał dzieci i rozumiał jak mało kto, stworzył chłopca, który w świecie dorosłych walczy o dobro i sprawiedliwość. Maciuś, po śmierci swojego taty dziedziczy koronę i zostaje najmłodszym władcą, co nie podoba się innym monarchom. Ci wypowiadają mu wojnę, licząc na szybkie zwycięstwo... Mylą się jednak, bo zwycięża Maciuś, który zaczyna reformować kraj...
Opowieść o dzielnym chłopcu, który ma odwagę przeciwstawić się dorosłym, ich  nie zawsze czystym intencjom i wyborom, ich pysze i obłudzie - może stać się drogowskazem i nauką o ponoszeniu konsekwencji podejmowanych przez siebie decyzji i tym, że walka o własne przekonania, choć jest trudna, ma sens...


Król Maciuś Pierwszy, Król Maciuś na wyspie bezludnej
Janusz Korczak,
czyta Krzysztof Tyniec,
ilustracja na okładce Marianna Oklejak,
2 płyty CD w formacie mp3,
Biblioteka Akustyczna, Wydawnictwo W.A.B,
audiobooki: od 7 lat.

Komentarze

  1. Popieram szycie małych form ;-))Osobiście uważam, że takie własnoręczne zabawki są przyjemniejsze niż kolorowiasta chińszczyzna. No i jaka satysfakcja !!! I najważniejsze, że dzieciaki doceniają!

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo! Ja nie cierpię szycia, dlatego podziwiam! :-)No i miło zobaczyć na zdjęciu właścicielkę bloga :-) Wczoraj skończyliśmy czytać "Linnea w ogrodzie Moneta" czy wy to znacie? Pytam bo wszak nazwa bloga związana z Monetem :-) pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ania, chwilami już nie wiem, czym ich zająć - czepiam się każdego sposobu ;)

    Mama_Adama: Lineę znamy i bardzo mi się podobała - jeśli chodzi o Franka to jeszcze nie był jego czas
    pozdrawiam!
    http://makiwgiverny.blogspot.com/2010/10/linnea-w-ogrodzie-moneta.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapomniałam, że kiedyś komentowałam ten wpis..pozdr! :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz