Zdrajcy, Antun Soljan
W okresie mojego buntu, burzy i naporu, za licealnych czasów, bardzo dużo czytałam. Głównie literaturę współczesną. Trafiałam na różne książki, lepsze, gorsze, świetne...Wśród nich odkryłam kilka pereł. Książki, które niosły ze sobą duży ładunek emocjonalny, które tłumaczyły mój świat, które pokazywały różne drogi, odmienne od mi znanych, które otwierały szeroko różne drzwi, także w mojej głowie. I dawały siłę, do pójścia czasem pod prąd, z własnym nurtem. Kocham te książki. Są dla mnie cały czas ważne, choć ja się zmieniłam. Dorosłam. I coraz rzadziej idę pod prąd.
Jedną z nich są Zdrajcy, chorwackiego pisarza Antuna Soljana (1932-1993). To zbiór opowiadań (wydanych po raz pierwszy w 1961 r, w Polsce w 1972), które łączy wspólny narrator. Bohaterami są młodzi ludzie z różnych środowisk, Ciuk, Beba i główny bohater Mogor (opowiadacz) to przedstawiciele młodej generacji, którzy poszukują swojego miejsca w życiu i jego sensu. Opowiadania mogą być odczytywane jako zamknięta całość, wszystkie poza bohaterem/bohaterami łączy miejsce akcji - wybrzeże dalmatyńskie.
Mamy tu artystyczną cyganerię, prowadząca hulaszczy tryb życia i zwyczajnych ludzi. Mierzymy się z rozczarowaniami bohaterów, smutkiem, radościami, chwilami wolności, miłościami, rozstaniami...Dużo tu nostalgii i smutku. Bo ciągle coś przemija, coś odchodzi, coś się kończy. Takie jest życie. Ale ciągle też zaczyna się nowe. A dużo rzeczy, ludzi, chwil choć na zewnątrz przemija - to pozostają w nas i niesiemy je dalej w sobie. Droga, podróż. Główny bohater ciągle wędruje, szuka czegoś czy przed czymś ucieka?
Człowiek wędruje, a po pewnym czasie zapomina o celu podróży. I idzie dalej, czując nieprzepartą potrzebę podążania naprzód, chociaż sam już nie wie, dokąd zmierza. Cel pozostał gdzieś u początku drogi. Teraz szlak podróży, jak w kartach, wskazują złe i dobre znaki, niespokojne świerzbienie stóp, lot ptaków. Wędrujemy z woli przeznaczenia.
Dlaczego - dobrze wiemy. Nie łudzi nas cel, ale nie zapominamy o intencji.(...)
Zdaliśmy sobie sprawę, że nie podróżujemy, a uciekamy. Zbieg nie myśli dokąd zmierza, lecz przed czym ucieka I to, co z pozoru wydaje się bezcelową tułaczką po przypadkowych, krętych ścieżkach, stanowi istocie jedynie możliwe wyjście, świadome unikanie wiecznych prześladowców, którzy nie dają nam spokoju (...) (str. 189)
Dużo tu buntu i niezgody. Dużo tu potknięć, pęknięć... Nie jesteśmy idealni.
Soljan wspaniale nakreślił problemy własnego pokolenia, jego świotopoglądowe bunty i nieprzystosowanie. Młodzi szukają swojego miejsca, ale i siebie. Żeby nie stać się zdrajcami, wobec innych, ale przede wszystkim wobec siebie.
Świetnie napisana, jest tu wiele zdań, ba, całych akapitów i stron, którymi można się delektować i zapamiętać na później.
Antun Soljan, Zdrajcy, przełożyła Bożena Nowak, Państwowy Instytut Wydawniczy, 1972.
Jedną z nich są Zdrajcy, chorwackiego pisarza Antuna Soljana (1932-1993). To zbiór opowiadań (wydanych po raz pierwszy w 1961 r, w Polsce w 1972), które łączy wspólny narrator. Bohaterami są młodzi ludzie z różnych środowisk, Ciuk, Beba i główny bohater Mogor (opowiadacz) to przedstawiciele młodej generacji, którzy poszukują swojego miejsca w życiu i jego sensu. Opowiadania mogą być odczytywane jako zamknięta całość, wszystkie poza bohaterem/bohaterami łączy miejsce akcji - wybrzeże dalmatyńskie.
Mamy tu artystyczną cyganerię, prowadząca hulaszczy tryb życia i zwyczajnych ludzi. Mierzymy się z rozczarowaniami bohaterów, smutkiem, radościami, chwilami wolności, miłościami, rozstaniami...Dużo tu nostalgii i smutku. Bo ciągle coś przemija, coś odchodzi, coś się kończy. Takie jest życie. Ale ciągle też zaczyna się nowe. A dużo rzeczy, ludzi, chwil choć na zewnątrz przemija - to pozostają w nas i niesiemy je dalej w sobie. Droga, podróż. Główny bohater ciągle wędruje, szuka czegoś czy przed czymś ucieka?
Człowiek wędruje, a po pewnym czasie zapomina o celu podróży. I idzie dalej, czując nieprzepartą potrzebę podążania naprzód, chociaż sam już nie wie, dokąd zmierza. Cel pozostał gdzieś u początku drogi. Teraz szlak podróży, jak w kartach, wskazują złe i dobre znaki, niespokojne świerzbienie stóp, lot ptaków. Wędrujemy z woli przeznaczenia.
Dlaczego - dobrze wiemy. Nie łudzi nas cel, ale nie zapominamy o intencji.(...)
Zdaliśmy sobie sprawę, że nie podróżujemy, a uciekamy. Zbieg nie myśli dokąd zmierza, lecz przed czym ucieka I to, co z pozoru wydaje się bezcelową tułaczką po przypadkowych, krętych ścieżkach, stanowi istocie jedynie możliwe wyjście, świadome unikanie wiecznych prześladowców, którzy nie dają nam spokoju (...) (str. 189)
Dużo tu buntu i niezgody. Dużo tu potknięć, pęknięć... Nie jesteśmy idealni.
Soljan wspaniale nakreślił problemy własnego pokolenia, jego świotopoglądowe bunty i nieprzystosowanie. Młodzi szukają swojego miejsca, ale i siebie. Żeby nie stać się zdrajcami, wobec innych, ale przede wszystkim wobec siebie.
Świetnie napisana, jest tu wiele zdań, ba, całych akapitów i stron, którymi można się delektować i zapamiętać na później.
Antun Soljan, Zdrajcy, przełożyła Bożena Nowak, Państwowy Instytut Wydawniczy, 1972.
Nie miałam okazji czytać tej książki, ale podziwiam to że matka tylu dzieci może mieć czas na siebie :) to świetne
OdpowiedzUsuńNie może, musi!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam