Drzeworyt: Helena Czernek na Festiwalu Hanami 2025



Korci mnie, żeby spróbować podziałać z drzeworytem, nie dla efektu, a dla samej zabawy. Przypomina linoryt — też się ryje i wycina, tylko nie w gumie/linoleum a w drzewie. A potem nakłada farby i odbija.

Dlatego, jak tylko przeczytałam, że na Festiwalu Hanami będzie pokaz drzeworytowy - już byłam w bloku startowym! Spotkanie prowadziła Helena Czernek, artystka  o bardzo ciekawym biogramie. Ukończyła Wydział Wzornictwa na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Studiowała także na Bezalel Academy of Arts and Design w Jerozolimie oraz hebraistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Prowadzi studio projektowe Mi Polin zajmujące się nowoczesnym designem skupionym na tematyce żydowskiej (kojarzycie na pewno papierowe żonkile jej projektu, rozdawane przez wolontariuszy przed rocznicami powstania w getcie), ale też zajmuje się drzeworytem japońskim mokuhanga — często łączy w nim motywy żydowskie i kaligrafię hebrajską. Prowadzi też warsztaty, ma swoją pracownię. na Grochowie.

Na spotkaniu poznaliśmy historię drzeworytu japońskiego, który jest odbijany na papierze z użyciem farb wodnych — trafił do Chin w V w., a do Japonii w VIII w. Technika wywodzi się z tradycji ukiyo-e, która łapie „obrazy przemijającego świata". Na początku na grafikach uwieczniano ważne dla Japończyków miejsca m.in. górę Fuji i obrazki przyrody, potem scenki obyczajowe.

Tradycyjnie do drzeworytu używano desek z drzewa wiśniowego, obecnie używa się bardziej dostępnych drzew i sklejek. Rysunek na deskę nanoszony był z ręcznie czerpanego, cienkiego, ale wytrzymałego papieru washi. Do wykonania drzeworytu używane były i są dłuta i noże, specjalne szczotki do wcierania farby (z naturalnego włosia), baren — narzędzie wyglądające jak dysk owinięty liściem kory bambusowej i klej ryżowy. Ciekawostką jest, że do powstania drzeworytu potrzebna była praca czterech osób: wydawcy (zlecającego temat i zajmującego się dystrybucją), artysty-malarza, rytownika i drukarza. Kolory nakłada się osobno — każdy kolor ma swoją osobną matrycę.

Drzeworyt japoński nazywany jest też drzeworytem wodnym — podstawą druku jest tu woda. Papier washi, na który przenosimy obraz, musi być wilgotny: aby nie wysechł, trzyma się go w zwilżonym wodą kompresie z gazet.

Podczas pokazu mieliśmy okazję przyglądać się, jak krok po kroku odbijany jest obraz, jak nanoszone są kolory na poszczególne matryce i przenoszone na papier. Aby odbicie znalazło się w idealnym miejscu, na każdej matrycy w rogach są zrobione specjalne wcięcia kento, które utrzymują papier w odpowiedniej pozycji — każda deska ma takie same wymiary i kento zrobione w tych samych miejscach.

Bardzo przyjemny to był czas - nawet jeśli nie były to warsztaty, tylko pokaz - ciekawie się go oglądało (jak pięknie prezentuje się stół z narzędziami!) i słuchało. Będę rozglądać się za warsztatami i na pewno za jakiś czas się na nie wybiorę.
 









Komentarze