Simona, Maria Strzelecka

 

Jestem absolutną wielbicielką twórczości Marii Strzeleckiej. Po „Nikiforze” pojechałam do Krynicy, żeby pochodzić śladami malarza, ale i zerknąć na Beskidy, po „Simonie” więc muszę odwiedzić Białowieżę. Ta książka to arcydzieło i doskonałość — od okładki do okładki. Ilustracje i obrazy Mani Strzeleckiej, tworzone różnymi technikami, zachwycają! I cudownie łączą się z tekstem.
Tak sobie myślę, że to wspaniale, że właśnie autorka „Beskidu” i „Nikifora” opowiedziała nam o Simonie Kossak, osobie nietuzinkowej, przez całe życie mocno związanej z naturą. Bo jeśli chodzi o naturę — rośliny i zwierzęta — to Maria Strzelecka ma jakaś specjalną wrażliwość i trzecie oko, i jak mało kto potrafi oddać ich piękno, wyczuć ten puls. Ilustracje mają w sobie jednocześnie surowość i delikatność, a nasycone kolory dodają im energii i głębi.

Historia Simony to opowieść o poszukiwaniu siebie i swojego miejsca. Trudne dzieciństwo w niezwykle utalentowanej rodzinie (te nazwiska robią wrażenie) sprawiło, że mogła stać się tłem, albo znaleźć swoją odrębną ścieżkę. Udało jej się to drugie. Choć nie przejęła talentu do pędzla na miarę oczekiwań wielkich Kossaków, to stała się malarką pióra i kamery — pisała książki i nagrywała filmy. Była głosem zwierząt i Puszczy, a jej działania na stałe zapisały się w naukowych i przyrodniczych kronikach. Była naukowczynią i ekolożką. Nie będę tu streszczać życiorysu Simony Kossak — powstały o niej filmy, sztuki i programy telewizyjne, napisano wiele artykułów.

Książka, kierowana do młodszych czytelników przywołuje życie Simony od wczesnych lat do śmierci w 2007 roku. Podzielona jest na 21 rozdziałów: jest wprowadzenie o rodzinie, dzieciństwie i młodości w Krakowie, a potem przenosimy się do Białowieży. To historia jej życia z Lechem Wilczkiem i przygarnianymi przez nich zwierzętami — ich liczba i gatunki robią wrażanie. Poznajemy zwierzęcych towarzyszy Simony m.in. Żabkę, dziczkę, wychowywaną od maleńkości w Dziedzince, która przeżyła tu 18 lat — znacznie więcej niż dziki żyją na wolności; ośliczkę Hepcię, kruka rozbójnika Koraska, łanię, która chodziła za Simoną krok w krok, rysicę Agatkę i wiele innych. Ze wszystkim wiążą się ciekawe opowieści, które zaskakują i dziwią, bo trudno nam sobie wyobrazić dzikie zwierzęta tak blisko związane z człowiekiem. Simona była leśną czarodziejką, a jej miłość do przyrody była tą magią, którą przyciągała zwierzęta, sprawiając, że zbliżały się do niej.

Eksplozja kolorów i popis talentu malarskiego Marii Strzeleckiej. Nie sposób nie dać ponieść się wirtuozerii autorki — jej zmysłu obserwacji, czułości i umiejętności portretowania zwierząt. Wizualnie ta książka zachwyca — to za mało powiedziane, jest absolutnie moim nr 1 mijającego roku!

Simona,
Maria Strzelecka,
wyd. Libra Pl, 2024,
Oprawa twarda,
stron 56
Format 24 cm x 30 cm,
cena 59,90 zł,
wiek: 9+









Komentarze