Kto obudził niedźwiedzia?, Rudolf Otto Wiemer, il. Józef Wilkoń
„Kto obudził niedźwiedzia?” to książka z ilustracjami Józefa Wilkonia do tekstu Rudolfa Otto Wiemera, która wydana została w 1989 roku Niemczech. Polscy czytelnicy mogą poznać ją dopiero teraz, 35 lat po niemieckim debiucie. Dzięki wydawnictwu Tatarak możemy rozsmakowywać się w pięknych, bardzo malarskich i bardzo Wilkoniowych obrazach. Bardzo dziękuję! Takie premiery cieszą mnie ogromnie.
Opowieść Wiemera to historia na ten czas, na przedświąteczne, długie i zimowe wieczory. Opisuje wędrówkę leśnych zwierząt w stronę betlejemskiej gwiazdy — to książka drogi do Dzieciątka. Bohaterowie są zaskakujący, na co dzień antagoniści, tej nocy jednoczą się i wspólnie brną przez śnieżne zaspy zaciekawieni pogłoskami o Największym Królu, który właśnie gdzieś tam się urodził. Śnieg skrzy się pod łapami, a w serduszku tej najmniejszej, bo myszy, zbiera się odwaga, by budzić nie tylko, co już samo w sobie jest przerażające — kota, ale i psa, lisa, wilka, a nawet niedźwiedzia! Tej nocy nie ma waśni, jest ciekawość jaśniejącej gwiazdy, która zaprasza na powitanie.
Mroźna, ale pełna nadziei historia, cudownie zilustrowana przez Mistrza. Nikt tak jak Wilkoń nie potrafi oddać natury i zwierząt oszczędną i miękką kreską. Na każdej stronie czuć poruszenie i magię tej niezwykłej bożonarodzeniowej nocy, która wyczuwalna jest nie tylko dla ludzi, ale i zwierząt, tych największych i całkiem maleńkich.
Opowieść Wiemera to historia na ten czas, na przedświąteczne, długie i zimowe wieczory. Opisuje wędrówkę leśnych zwierząt w stronę betlejemskiej gwiazdy — to książka drogi do Dzieciątka. Bohaterowie są zaskakujący, na co dzień antagoniści, tej nocy jednoczą się i wspólnie brną przez śnieżne zaspy zaciekawieni pogłoskami o Największym Królu, który właśnie gdzieś tam się urodził. Śnieg skrzy się pod łapami, a w serduszku tej najmniejszej, bo myszy, zbiera się odwaga, by budzić nie tylko, co już samo w sobie jest przerażające — kota, ale i psa, lisa, wilka, a nawet niedźwiedzia! Tej nocy nie ma waśni, jest ciekawość jaśniejącej gwiazdy, która zaprasza na powitanie.
Mroźna, ale pełna nadziei historia, cudownie zilustrowana przez Mistrza. Nikt tak jak Wilkoń nie potrafi oddać natury i zwierząt oszczędną i miękką kreską. Na każdej stronie czuć poruszenie i magię tej niezwykłej bożonarodzeniowej nocy, która wyczuwalna jest nie tylko dla ludzi, ale i zwierząt, tych największych i całkiem maleńkich.
I tylko jedna rzecz: czcionka na okładce i jej kolor — nijak nie mogę się przekonać. Nie pasują mi do klimatu obrazów, ich miękkości, przygaszenia. Miałam ten problem i przy „Kocich ścieżkach”, i przy „Wilczku”.
Komentarze
Prześlij komentarz