Park tematyczny dla dzieci: Magiczne Ogrody
Wakacyjne weekendowe wojaże po Polsce zainicjowaliśmy w Trzciankach koło Janowca. Od tego, co znamy, co się chłopakom w ubiegłym roku bardzo podobało (relacja TU). A Franka wtedy z nami nie było - nasz przyjazd właśnie tu był wręcz wskazany. Dla mnie było też takie „sprawdzam” - Ogrody zdobyły ogromną popularność, może można osiąść na laurach? Na szczęście nie, bo i tym razem bardzo fajnie spędziliśmy tu czas.
„Chłopaki, tylko bez spojlerowania, proszę!” - Franek o Ogrodach słyszał wiele, ale jak już tu jechaliśmy, nie chciał wiedzieć nic. Młodzi, jako że już tu byli to czuli się w obowiązku zadzierać trochę nosa i buzie im się nie zamykały. Przy kasach cały czas kręcili się ludzie, jednak kolejek brak, choć słoneczna sobota, wakacje, można powiedzieć, że szczyt. Zaopatrzeni w mapy wkroczyliśmy na teren parku z mocnym postanowieniem, że zajrzymy w każdy zakątek. Prawie się udało!
„Chłopaki, tylko bez spojlerowania, proszę!” - Franek o Ogrodach słyszał wiele, ale jak już tu jechaliśmy, nie chciał wiedzieć nic. Młodzi, jako że już tu byli to czuli się w obowiązku zadzierać trochę nosa i buzie im się nie zamykały. Przy kasach cały czas kręcili się ludzie, jednak kolejek brak, choć słoneczna sobota, wakacje, można powiedzieć, że szczyt. Zaopatrzeni w mapy wkroczyliśmy na teren parku z mocnym postanowieniem, że zajrzymy w każdy zakątek. Prawie się udało!
Po wysłuchaniu opowieści skrzata ruszyliśmy żwawo... Od razu pierwsze zaskoczenie - Zamek Wróżek. Różowy, a jakże! Chłopaki przebiegli przez plac zabaw jak meteory, twierdząc, że to dla młodszych dzieci i bardziej dziewczyn i podrałowali na tratwy, bo tratwy to jest to!
Woda, woda, woda...
Nim matka z ojcem dzieci dobiegli na pomost - oni już płynęli! Matka na moment zamarła, ale po uwadze ojca, że to przecież tylko 50 cm głębokości, strach zelżał. Okiem sokoła wodziłam za młodymi z lądu i nie powiem, radzili sobie! Opłynęli cypel, raz i drugi - sprawnie i bez zawirowań, po czym z minami zwycięzców wypełzli na brzeg (wrócili tu jeszcze dwa razy).
Pływanie na tratwach to nie koniec wodnych atrakcji. W Wodnym Świecie działo się! Kto żyw zrzucał z siebie, co się dało i do wody! Niewinne brodzenie i pochlapywanie szybko przeszło w przypadku moich chłopaków w regularną kąpiel. Dodam, że amatorów kąpieli było więcej, rodzice łapali w tym czasie oddech na żółtych leżakach.
W Krasnoludzkim Grodzie...
... też zmiany. Nie ma świnki, która zachwyciła nas w ubiegłym roku - ponoć stresowały ją i tłumy ludzi i werble - żyje sobie w spokoju poza parkiem. Wielka zjeżdżalnia została zabudowana - teraz jest wielka basztą. Przybyło huśtawek... No i przybył most linowy, otaczający gród. Przyznam, że spędziliśmy w tej części parku dużo czasu. Także dlatego, że chłopaki wzięli udział w konkursie walki na miecze, emocji było sporo!
Mordole...
... nadal przechadzają się po parku i chętnie witają z każdym, przybijają piątki i głaszczą po głowach. Ponoć niektóre mają gorsze charaktery i potrafią być nieprzyjemne (wrzucają dzieci do worków!), ale chyba między bajki można to włożyć... My na takiego nie trafiliśmy.
Mroczysko...
W oczekiwaniu na otwarcie bramy wśród gawiedzi napięcie rosło! Było nerwowe przechadzanie się i wypatrywanie tego, co za nią przez szpary w drewnie. Wędrówka do smoczej jamy upłynęła nam raczej w pogodnym nastroju. Niestety, nie wszyscy w grupie radośnie się bawili.... Informacja dla rodziców jest jasna: na teren Mroczyska wstęp mają dzieci od 6 roku życia. Przy bramie nikt tego nie pilnuje, bo dorośli potrafią czytać, przeważnie ze zrozumieniem, a dzieci zawsze wchodzą z rodzicami. Maluchy nie odróżniają świata fikcji od świata realnego - zafundowanie im przechadzki między mrocznymi postaciami wyłaniającymi się z krzaków, tudzież rękami i nogami bezładnie porozrzucanymi wokół i pod kaskadami pajęczyn może być traumą i powodem koszmarów nocnych. Przez całą drogę w naszej grupie jedno z dzieci wzbraniało się, płakało i zapierało, krzycząc, że chce do domu... Niestety, niesione na rękach musiało pokonać całą trasę. Na szczęście rodzice odpuścili mu chociaż wejście do smoczej jamy...
Rośliny w Ogrodach, czyli Kwiatowa Dolina i nie tylko...
... cieszą oczy! Popatrzcie sami, co i rusz kwiaty, kwiaty, drzewa... I ławeczki. Można przysiąść pokontemplować widoki. Minus: znowu nie udało nam się przejechać kolejką, tym razem nie z naszego zaniechania, tylko zepsutej ciuchci - odstaliśmy swoje wraz z dużą grupą czekających na przejażdżkę, żeby odejść z kwitkiem.
Pamiątki i strefa wydarzeniowa
Po dniu pełnym atrakcji i wrażeń zasiedliśmy z ojcem dzieci przy kawie i lodach, a chłopaki polecieli jeszcze na trampoliny i dmuchańce... W radosnych nastrojach wróciliśmy do domu.
Techniczna strona
Ten bukiet kwiatów stoi w łazience - na kwiaty w toaletach zwróciłam uwagę już w zeszłym roku. Poza tym kosze, kosze, kosze... W Ogrodach jest naprawdę czysto! Malownicze wiklinowe kosze opatrzone są tabliczkami z prośbą od Bulwiaków, aby tu wrzucać śmieci.
Z minusów: obsługa części kawiarnianej (nie mylić z restauracyjną, tu wszystko było na plus), może nie nieprzyjemna, ale w wyczuwalny sposób niechętna gościom.
Jedzenie: porcje jak dla drwali w przystępnych cenach (czyli tak, jak było).
Ponieważ wypatrzyliśmy nowe obiekty w budowie - jak nic w przyszłym roku trzeba będzie tu wrócić!
Magiczne Ogrody
Pierwszy w Polsce rodzinny park tematyczny, stworzony w oparciu o oryginalną baśniową historię.
Trzcianki 92,
pod Janowcem (blisko Kazimierza Dolnego), woj. lubelskie.
Fantastyczna wyprawa. Dużo oryginalnych atrakcji w pięknych okolicznościach przyrody. Może w przyszłym roku zabierzecie mnie do tego magicznego miejsca?
OdpowiedzUsuńOkoliczności przyrody rzeczywiście urokliwe. A zabierzemy jak najbardziej, z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńMagiczne miejsce widać,że dzieciaki świetnie się bawią jadę bez wahania ! :)
OdpowiedzUsuń