Wędrowne ptaki, Michael Roher
Obcym jest ten, którego nie znasz. I będzie nim, dopóki nie otworzysz się na niego, nie zaakceptujesz. Potem może nawet stać się twoim przyjacielem. Czy wybudować przed obcymi mur ze strachu, uprzedzeń, obaw i stereotypów czy szeroko otworzyć ramiona?
Czytając „Wędrowne ptaki” przemknęła mi myśl, że ta książka wpisuje się w kontynuację „Podróży". Opowiada, co się dzieje, kiedy obcy docierają do naszych drzwi: ryglujemy je czy otwieramy i włączamy gaz pod garnkiem z ciepłą zupą?
Łukasz jest stąd, Paulina jest od nich, obca. Pojawia się w kwietniu, z grupą takich jak ona, jesienią zbiera do odlotu. Zima pośród tych, którzy uważają ich za obcych, może być trudna. Już kiedyś gdzieś usłyszeli: „Dlaczego mielibyśmy się dzielić naszymi zapasami? Wy nie jesteście stąd. Wracajcie na południe!” Niczym ptaki muszą więc lecieć dalej, nigdzie nie zagrzewając miejsca na dłużej. Wszędzie nowi, wszędzie obcy.
Jednak Paulina nie chce stale być w drodze, chce mieć swoje stałe miejsce, przyjaciół, chce chodzić do szkoły. I zobaczyć śnieg. Nie chce ciągle wchodzić w nowe relacje z nowymi ludźmi, zjednywać ich przychylność, co zawsze jest trudne — bo nie ufa się obcym. A do tego zaprzyjaźniła się z Łukaszem,
Czy ktoś im pomoże? Czy tacy jak oni — wędrowne ptaki — mają szansę na osiedlenie się i wtopienie w lokalną grupę? Czy uda się Paulinie zdjąć skrzydła? Co jest niezbędne, aby mogło się tak stać? Czego to wymaga od nas?
Piękna poetycka opowieść o strachu przed tym, co nieznane, ludzkiej życzliwości i przyjaźni. Ilustracje robią duże wrażenie: z jednej strony powściągliwość i minimalizm w kolorze i formie, z drugiej — teatralne przerysowanie (twarze i maski) wywołujące niepokój.
Czytając „Wędrowne ptaki” przemknęła mi myśl, że ta książka wpisuje się w kontynuację „Podróży". Opowiada, co się dzieje, kiedy obcy docierają do naszych drzwi: ryglujemy je czy otwieramy i włączamy gaz pod garnkiem z ciepłą zupą?
Łukasz jest stąd, Paulina jest od nich, obca. Pojawia się w kwietniu, z grupą takich jak ona, jesienią zbiera do odlotu. Zima pośród tych, którzy uważają ich za obcych, może być trudna. Już kiedyś gdzieś usłyszeli: „Dlaczego mielibyśmy się dzielić naszymi zapasami? Wy nie jesteście stąd. Wracajcie na południe!” Niczym ptaki muszą więc lecieć dalej, nigdzie nie zagrzewając miejsca na dłużej. Wszędzie nowi, wszędzie obcy.
Jednak Paulina nie chce stale być w drodze, chce mieć swoje stałe miejsce, przyjaciół, chce chodzić do szkoły. I zobaczyć śnieg. Nie chce ciągle wchodzić w nowe relacje z nowymi ludźmi, zjednywać ich przychylność, co zawsze jest trudne — bo nie ufa się obcym. A do tego zaprzyjaźniła się z Łukaszem,
Czy ktoś im pomoże? Czy tacy jak oni — wędrowne ptaki — mają szansę na osiedlenie się i wtopienie w lokalną grupę? Czy uda się Paulinie zdjąć skrzydła? Co jest niezbędne, aby mogło się tak stać? Czego to wymaga od nas?
Piękna poetycka opowieść o strachu przed tym, co nieznane, ludzkiej życzliwości i przyjaźni. Ilustracje robią duże wrażenie: z jednej strony powściągliwość i minimalizm w kolorze i formie, z drugiej — teatralne przerysowanie (twarze i maski) wywołujące niepokój.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki. Niesamowita lektura.
OdpowiedzUsuńMnie oczarowała okładka, a potem nie jest wcale gorzej ;) Pięknie wydana, mądra książka.
OdpowiedzUsuńPrzepięknie! Ilustracje są cudowne! <3
OdpowiedzUsuńTe ilustracje mnie zaczarowały:)
OdpowiedzUsuń