Lecimy w kulki czyli Ringers & Bombers [gra dla dzieci]
Małe pudełeczko, a ile emocji! Przede wszystkim to pamiątka, którą Franek przywiózł braciom z Teneryfy. "Mamo, to najdroższy prezent, jaki kupiłem! Ta gra kosztowała 14 i pół euro!" Nie omieszkał poinformować o tym też obdarowanych, nim jeszcze zdążyli otworzyć paczuszkę ;)
Gra od razu wpadła mi w oko, bo jest ... śliczna!
W małym, tekturowym pudełeczku, zamykanym na gumkę, jest płócienny woreczek z kulkami (szklane, malowane we wzorki albo jednokolorowe - można trzymać je w dłoni i oglądać, oglądać!), instrukcję 6 gier na sztywnych kartonikach sczepionych nitem, kredy.
Do grania potrzebna jest przestrzeń większa niż stół - najlepiej gra się na podłodze albo na dworze: na chodniku czy boisku. Kreda potrzebna jest do narysowania okręgu (przy jednej z gier, do innych wymagane są większe odległości - kilka kroków, kwadrat itd).
Chłopaki wybrali wersję z okręgiem, który narysowali kredą na tarasie. Ustawia się kulki (w liczbie zależnej od liczby graczy) w środku okręgu i trzeba za pomocą innej kulki wybić, wyturlać poza okręg jak najwięcej kulek przeciwników. Niby proste, ale wcale takie proste nie jest :) Im mniej kulek tym trudniej w nie trafić.
Przetestowaliśmy jedną z możliwości grania, następne w kolejce są gra to kółko i krzyżyk i bombowiec (bombardowanie kulki przeciwnika).
Śliczne kuliki :-)
OdpowiedzUsuńFajny blog i ciekawe zdjęcia (a przede wszystkim ładne). Jak chcesz mogłabym Ci zrobić ładniejszy nagłówek :)
OdpowiedzUsuńniby prosta sprawa, a ile zabawy! pamiętam, że u nas też na podwórkach była kiedyś moda na "kulki", szkoda, że minęła.. może jeszcze wróci?
OdpowiedzUsuńbo rzeczywiście ładne :)
Rzeczywiście były tego typu gry, ale pamiętam te kulki jak przez mgłę ;)
Usuń